poniedziałek, 20 sierpnia 2007

7TH SEA #7 - TYGRYS USSURYJSKI

MG: Krakonman

Gracze: Funio, Ryhu, JJ, MidMad; gościnnie - Ewa

Elma i Gosia niestety na sesję nie dotarły (chlip) i dlatego Zły MG Krakonman przez niemal całą sesję - zgodnie z wcześniejszymi groźbami - robił wszystko, by owe postaci czekał niezbyt wesoły koniec w paszczy (mackach?:D) Tygrysa Ussuryjskiego (C) Lili .

MG zrobił grobowa minę i zaczął sesję słowami:

- Chciałem powiedzieć, że dziś gramy na poważnie...
Tu przerwała mu 15-minutowa salwa śmiechu.
- ... bo mnie boli lewa szczęka - dokończył ze spokojem. Powody bólu dziwnych elementów anatomii Krakonka pominiemy tym razem milczeniem ;)

Milczeniem natomiast nie godzi sie pomijać przygotowań Funia do sesji - mrugał oczami na przemian, przypominając sobie, którego z oczu brakuje na tej sesji Svenowi.

Wiadomo, że MG nie od dziś groził nam Tygrysem Ussuryjskim. Dlatego też blady strach padł na graczy od razu na samym początku, gdy postacie pojawiły się w kanałach - bo nikt owego zwierza jeszcze nie widział:
- Słychać tupot stóp tygrysa... - zaczął Krakon.
- Kopyt?
- Racic?
- Macek? - dopytują się zaciekawieni gracze z zacięciem iście zoologicznym.

MG wyjaśnia cierpliwie głupim graczom:
- Przecież nie wpuściliby was do zamku, po przeszukaniu zaraz trafilibyście do lochów!
- ... a tak, sami do nich weszliśmy! - podsumowuje triumfalnie Ryhu.

- Kto niesie pochodnię? - dopytuje się MG ze złowrogim uśmiechem, grzechocząc całą baterią K10 i zerkając na karty postaci osób, które nie przyszły. - Gosia?

Wysokiemu Svenowi nie straszne są ścieki płynące kanałami:
- Ha, a wy macie nieczystości po szyję!
- Ja mam dużą wyporność - mówi Karen i wskazuje na swe niewątpliwie kapitańskich rozmiarów kobiece atrybuty.
- Lodołamacz!

Potwór Z Kanałów znienacka atakuje mackami (pręgowanymi!) niczego nie spodziewających się śmiałków:
- To tygrys z mackami? - pyta Riccardo.
- Tygrys? Skąd?! - niewinnie pyta MG nie chcąc ujawniać swych Mrrrocznych Planów.
- Na blogu pisało...

MG opisuje z lekką nutką perwersji (czyli jak zwykle;>):
- Czujesz, że coś długiego i śliskiego przesuwa się obok...
- Macam i ciągnę! - krzyczy Karen z entuzjazmem.

Nie zrażony niczym Krakonman opisuje dalej walkę w kanałach:
- ... straszna kotłowanina, gówna się pienią...
- Tak filmowo! - stwierdza zachwycony Ryhu.

Każdy z graczy rzuca kośćmi po kilkanaście razy, próbując bezskutecznie trafić potwora. Wypadają strasznie (STRASZNIE!) słabe rzuty.
- Z tym 30 na trafienie to przesadziłeś - mówi zrozpaczony Funio nad kolejną garścią kości z jedynkami.
- Ale są emocje! - rechocze radośnie i złowrogo MG.
- Chyba jego, bo o nasze to ciężko. Chciałbym kiedyś w końcu przynajmniej wyrzucić 10 na tych czterech kostkach...

Walka trwa dalej, wszystkie rodzaje ataku potwora zawodzą, w końcu ktoś rzuca do Ricardo, żeby użył swej specjalnej umiejętności, na której ma najwięcej kości:
- Atakuj go... "Modą"!

Śmierć zagląda w oczy poranionych postaci, ich koniec wśród ścieków jest bliski. MG pociesza graczy:
- To jest system heroiczny, nie bójcie się... - gracze ucieszeni myślą, że może łaskawy MG nie pozwoli im zginąć - ... nie dostaniecie zakażeń...

Ewa przysłuchuje się naszej rozgrywce i pyta MG, gdy obdzielał graczy DD po wyjątkowo sromotnie przegranej walce:

- Za co im dajesz dramadajsy?
- Za bohaterstwo... że przeżyli... - po chwili namysłu dodaje - Żal mi ich, ja mam 16 DD, a oni w sumie 2... - w końcu wydusił z siebie prawdę :P


- A tygrys nadal pływa... - zaczyna MG.
- I produkuje przysmak! - dorzuca Ryhu, wspominając ulubione danie Ussuryjczyków i jego niecodzienne pochodzenie.

Funio wraca z papierosa i pyta się, co aktualnie robią ich postacie:
- Siekamy przysmak! - wyjaśnia Ryhu.

Karen ciężko poraniona przez mackowatego tygrysa, pada nieprzytomna, a bezlitosny MG na to:
- Twój bunt niezauważon.

Wściekły Sven widzi jak potwór mackami wciąga Karen pod wodę, więc krzyczy do bestii:
- Ty ścierwojadzie!... Przepraszam, Karen...

Po uratowaniu niewiast z pręgowanych macek tygrysa w śmierdzących kanałach:
- Zajmuję się Karen - mówi Sven. - Resztę pań wieszamy na kracie... żeby ociekły.

Sven filozoficznie stwierdza:
- Ze mnie jest taki medyk, jak z koziej dupy organki!
- A tak! - odpowiada MG ucieszony.

Postacie - wciąż w kanałach - zastanawiają się jak uleczyć nieprzytomną Karen:
- Opatrzę ją "Modą" - mówi Riccardo, po tym jak Ryhu zerknął na swoją kartę postaci. - Zrobię jej wzorki!
- Chyba przysmakiem... - dodaje Funio. - Ówczesna wersja henny...

Sven troska się o dochody pani kapitan Karen Smith:
- Ty masz żołd? Przecież jesteś piratem!
- KORSARZEM. - poprawia lodowato pani kapitan.
- Kop(e)rem?
- Chyba Vodaccianskim... jak orzechy.

Funio o postaci Riccardo:
- On ma "Skradanie"!
- I "Śledzenie" - dorzuca dumnie Ryhu. - Wiem, jak przyrządzić śledzia!
- A ja mam "Rzucanie"... - zaczyna MidMad zerkając na kartę Karen.
- Rzucam cię! - dodaje MG udając Karen mówiącą do Svena.
- Rzucasz mnie? - dziwi się Sven. - Niewierna...
- Ależ to był tylko Johnny... i Joe... i Mark... a potem byl Steven... a jeszcze potem...


- Słyszycie płacz dziecka... - zaczyna MG mówiąc o zamkniętej komnacie.
- Wbijam się tam! - mówi Sven.
- A to dziecko jest podkute? - pyta Riccardo. - I z pręgowanymi mackami?
- Dziwna ta Ussuria - stwierdza Sven.

MG opisuje co znajduje się w dziwnej komnacie:
- Wystrój typowo dziecinnego pokoju... - zaczyna.
- Pentagramy, czarne świece, ściany poplamione krwią, porozrzucane kości... - dorzuca rozmarzony Funio.


Wszyscy byli bardzo zainteresowani architekturą oraz wyposażeniem zamku:
- W tym zamku są szyby?!
- Chyba z lodu...
- Przychodzi trzydziestu chłopa i zlizuje, żeby pasowały... - wyjaśnia uczony Sven.
- Ale muszą to robić z obu stron - mówi Krakon.
- Dlatego jest ich trzydziestu...


Słychać kwilenie małego dziecka z kołyski, ale drużyna go nigdzie nie może znaleźć, kołyska jest pusta. Któraś z postaci głośno myśli:
- Może to duch? Może ktoś mu misia podpierdolił przed śmiercią...
- Może to ta kołyska wydaje dźwięki... - zastanawia się Karen.
- To nocnik z melodyjką! - stwierdza Riccardo.

Sven zatapia się we wspomnieniach:
- My w Vesten...ma... my Vendelowie mamy takie piękne kołysanki, mama mi śpiewała...
- To ty miałeś mamę? - dziwi się Melor.
- Tak, miała trzy metry wzrostu i rogi. Ale patrząc na ciebie, to była ładniejsza od twojej. I nie miała futra.


Riccardo nasłuchuje, czy nie zbliżają się strażnicy:
- Zrób im "Affect Mind"! - radzi Funio znad podręcznika do Star Wars.
- Ok, mam Modę! - cieszy się Ryhu.

Drużyna potrzebuje dobrego planu:
- Mamy jakiś plan?
- Są dwie opcje. Jedna - "na starwarsy"...
- ???
- "Size matters not"?

Melor i Riccardo otoczeni przez strażników zastanawiają się co robić:
- Zamienię się w wilka... i ucieknę! - mówi Melor.
- A mnie powieszą... - dodaje filozoficznie Riccardo.

Chwilę później panowie postanowili działać. Pierwszy swoje akcje deklaruje Melor (zmieniony w wilka, a przecież mogła to być wydra, nie?:P):
- To ja wyję.
- A ja spierdalam - stwierdza prostolinijnie Riccardo. - I lecę po posiłki...
- Trochę gulaszu jeszcze zostało... - wyznaje Sven wspominając pełny kocioł tej potrawy (z pewnością doprawionej przysmakiem).



Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...