Ponieważ słonko zaczyna pojawiać się za oknem - czas na trochę skondensowanego Mhhhroku i Cierrrpienia (TM) - oto garść kfiatków Wampirzych z sesji przeróżnych.
Na początek - Mistrz Gry opisywał ze swadą wymianę poglądów między primogenami i z miejsca stworzył bydlasty klimat, mówiąc: - Dyskusja jest dość ożywiona... jak na nieumarłych.
Pewnego razu w połowie kampanii MG opisuje pewien dialog:
- Widzisz, że on rozmawia z Marią.
- Czyli z kim? - dopytuje się zdumiony gracz.
- Z twoją primogen... - wzdycha MG zrezygnowany.
Innemu graczowi udało się wymyślić niezwykle błyskotliwy dowcip:
- Dlaczego ghule piją wampirzą krew?
- Bo jest dobra na potencję.
Gracze prowadzą śledztwo - ofiara spłonęła w niewyjaśnionych okolicznościach:
- Nie wiem co to było, ale wyglądało na spontaniczny samozapłon.
- Ale ludzie się sami z siebie nie zapalają....
- No, ja tez podejrzewam raczej zdalny cudzozapłon.
Wampir Maskarada - co się dzieje, gdy gracz nie wytrzymuje presji rozmowy z Księciem:
- Tak?! Taki z ciebie boss? Zobaczymy, jak jutro przyjdę z latarką! -
te słowa na pewno można dołączyć do działu "In Memoriam"...
BG (Wampiry) znajdują się w olbrzymiej sali z zapalonymi halogenami, wypełnionej lustrami, zostali porażeni światłem, ich stan jest krytyczny, niemal konają. Przesłuchuje ich książę lwowski, właściciel domeny w której się znajdują i w której nagminnie łamią prawa. W pewnym momencie odzywa się graczka:
- Tak właściwie, to dlaczego nam grozisz!!??
Młoda kobieta (jeszcze człowiek) spotkała się na upojnej randce z przystojnym Wampirem. MG opisuje rzucane przez uwodziciela tajemnicze, powłóczyste spojrzenia, wypowiadane przez niego romantyczne komplementy i tym podobne. Atmosfera staje się coraz gorętsza.
- Jego usta zbliżają się sie do twojej szyi... - mówi MG.
- To ja gryzę go w ucho! -
deklaruje Graczka, nie dając się uwieść (i skonsumować - dosłownie) Wampirowi.
Dwóch graczy (dość zaawansowanych) stworzyło sobie "zerówki" z dużą ilością gotówki. Na wstępie postanowili kupić sobie rezydencję, a że byli wampirami, to musiała to być najbardziej gotycka i klimatyczna rezydencja w okolicy. Posiadłość znaleźli dość szybko. Była tak gotycka i klimatyczna, że nie mogła być niczym innym, jak siedzibą księcia miejscowej domeny (o tym nie wiedzieli).
BG: Czy jest jakiś alarm?
MG: Nie.
BG: Co za syf! Jak to kupimy to se założymy! Dzwonię.
MG: Nie ma dzwonka, jest kołatka.
BG: Co za syf! Jak to kupimy to se założymy! Stukam.
Otworzył ghul księcia (gracze nie sprawdzili mu aury).
BG: Dobry! Przyszliśmy kupić ten dom.
Ghul: Słucham?????!!!!!
BG: Kupić! Głuchy jesteś?
Ghul: Zechcą panowie porozmawiać z właścicielem.
Ghul zaprowadził graczy do salonu, gdzie przy kominku siedział książę i popijał krew z pucharu (gracze nie sprawdzili mu aury).
BG: Dobry! Przyszliśmy kupić ten dom.
KS: Słucham?????!!!!!
BG: Kupić! Co wy tacy niekumaci?
KS: Obawiam się, że panów nie stać.
BG: Co ty, gościu! Mamy tyle kasy, że kupimy ten dom, ciebie i całą okolicę!
KS: Ten dom ma dla mnie duże znaczenie sentymentalne. Nie stać panów.
BG: Co tam nie stać. Gadaj cenę!
KS: On nie jest na sprzedaż.
W tym momencie jeden z BG stracił cierpliwość:
- To ja mu walę w pysk!
Już po krótkiej chwili BG leżeli połamani pod ścianą.
BG (między sobą): Eee...wiesz... to chyba jest wampir...
"Ja się tak nie bawię!"