MG: Ianca
Dramatis Personae:
Leokadia Zawadzka (Inkwizytor) - zwana pieszczotliwie panną Lodzią (szczególnie przez 8. pułk ułanów z Grudziądza). Pasjami uwielbia wieczorne wyjścia "na miasto", a jej celem w życiu jest bliższe zapoznanie jak największej liczby panów oficyjerów. W końcu musi się jakoś wydać za mąż! Skrywa jednak tajemnicę: jest agentką kontrwywiadu i częste potajemne pobyty in flagranti z oficerami Wojska Polskiego przeznacza na sprawdzanie ich lojalności wobec Ojczyzny, przeglądanie tajnych dokumentów oraz tropienie ewentualnych agentów innych mocarstw. Prywatnie wielka miłośniczka dzieł Sienkiewicza.
Brunhilda Waynówna (Rivia) - panna Brunia. Z TYCH Waynów. Mówi się, że imię dostała po przydomku króla szkockiego, niejakiego Roberta Bruce'a. Jest sierotą (jej ojciec popełnił samobójstwo), jednak czesne i jej wydatki na życie pokrywa jakowyś "tajemniczy" dobroczyńca. Brunia wykazuje poza tym nadzwyczajne zainteresowanie wszystkim, co dotyczy inżynierii. I przystojnymi mężczyznami o odpowiednich dochodach.
Mścisława Dąbrowska (MidMad) - panna Misia. Typowa kujonka "o nienachalnej urodzie", w wiecznie zsuwających się z nosa okularkach. Szara myszka, nie rozstająca się z tomikiem dzieł Wergiliusza (w oryginale, rzecz jasna! Disce puer latine!). Naprawdę jest to jednak Konstanty Szewczenko z Wołynia, agent OUN walczący z "polską kolonizacją". W seminarium dla panien ukrywa się przed polskim wymiarem sprawiedliwości po zamachach bombowych w Warszawie.
Wyjaśniamy zawiłości rzucania kośćmi. Inki przygląda się całej procedurze, po czym mówi:
- Eee... tu się nie da kantować... To ja nie mogę grać, muszę lecieć do dziecka!
Panny rozmawiają w parku na ławeczce o ich ulubionych typach mężczyzn. Brunia podpytuje koleżankę:
- A panna Lodzia to pewnie bardziej wolałaby Zagłobę?
- Nie - odpowiada Lodzia. - Kmicica i Skrzetuskiego. NARAZ! A, i jeszcze Bohuna!
Gracze jak zwykle podlizują się MG. W końcu Krakowska Szkoła Grania zobowiązuje!
- Panna Lodzia ma Sienkiewicza w małym palcu i będzie go cytowała. Mam nadzieję, że będą za to klimatdajsy!
MG w milczeniu czyści okulary z grobową miną.
- Eeee... - wzdycha rozczarowany Inki - Nie ma klimatdajsów? NIE GRAM!
Wczuwamy się w postacie:
- A wiecie, jakie jest motto panny Lodzi? "Nie jesteś oficerem Wojska Polskiego, nie idę z tobą do łóżka!"
Brunia przekonuje chłopca-posłańca z kwiatami, by powiedział, kto je przesłał. Daje mu nawet pieniądze na małe lody:
- Jak mi powiesz więcej, to czekają cię nie małe lody, ale...
- PANNA LODA! - wcina się niefrasobliwie Lodzia.
MG opisuje życie codzienne w seminarium:
- Macie już praktyki nauczycielskie...
- Panna Lodzia to ma praktykę co wieczór!
W tej chwili panna Misia gromi ją oburzonym spojrzeniem.
- No co?! Mogę was wziąć do terminu!
MG opisuje wygląd centrum Wieliczki w latach 30. Pewien anonimowy architekt stwierdza:
- "Znakomite założenie urbanistyczne", mruknęła panna Lodzia, patrząc na wieże kościoła.
- Tak, Lodziu, wiemy, że lubisz wysokie, solidne wieże! - Bruna gromi nieprzystojne myśli koleżanki.
Dziewczęta udają się na bal w kopalni. Brunia wykazuje niezwykłe zainteresowanie zaparkowanymi przed kopalnią automobilami, a Misia, wchodząc na bal, obciąga sukienkę.
- Ha ha! - cieszy się Lodzia - jedna blachara, druga obciąga! Widzę, że koleżanki mnie doganiają!
Panna Misia nie grzeszy urodą. Ma kwadratową szczękę i nos jak kartofel, a przecież to bal. Zaczytuje się za to w Wergiliuszu. MG brutalnie podsumowuje:
- Niestety nie masz w karneciku nikogo zapisanego na kolejny taniec.
Misia niewidocznie oddycha z ulgą. Brunia jednak próbuje ją pocieszyć:
- Jak to? Przecież ma Wergiliusza!
Piękna Brunia przyciągnęła oko pewnego przystojnego jegomościa, który podchodzi do niej i, kłaniając się, przedstawia swoją osobę:
- Dzień dobry, nazywam się Marian Zabłocki.
- Czy my się znamy? - pyta Brunia.
Lodzia rzuca scenicznym szeptem:
- Na mydle...
- Pani pozwoli, że się przedstawię. Justyn Orłowski.
Misia podekscytowana wykrzykuje, piszcząc:
- DŻASTIIIIN!!!!11 <3
Lodzia wykonuje stylowego facepalma.
Pan Zabłocki (ten od mydła) okazuje się być prawnikiem. Dobra partia! Zaczyna w dodatku emablować pannę Bronię, która wpadła mu w oko.
- Ach, te piękne ręce na pewno wspaniale umieją grać na fortepianie...
Misia znowu się wcina, lojalna wobec drugiej koleżanki:
- A Lodzia umie grać na fujarce! Sama mi mówiła! Lodzia, pokaż panu!
Atmosfera się zagęszcza. Ktoś nagle traci przytomność, robi się harmider, padają oskarżenia na przedstawicielkę mniejszości żydowskiej. Panny z seminarium stoją z boku i przyglądają się. W końcu Brunia podsumowywuje uczenie:
- Nie będziemy się mieszać w konflikty społeczno-polityczne...
Zgadzając się z koleżanką, Lodzia wykrzykuje "po krakosku":
- Dziewczęta, ZDUPCAMY STĄD!
Okazuje się, że pianista zniknął. Pan Justyn (DŻASTIN!) staje na wysokości zadania:
- Chętnie zaakompaniuję, umiem nieco grać. Śpiewać też, ale tylko trochę.
Wykapany Justin Bieber...
Panna Misia ma pecha. Ciągle napastują ją obleśni starcy. W końcu do tańca prosi ją jakiś dziennikarz o bujnej czuprynie i wąsie a la Adolf. Misia lekko się krzywi, pała bowiem niewyjaśnioną awersją do mężczyzn. Lodzia jednak gorąco zachęca koleżankę, w końcu to bal! Używa więc argumentu ostatecznego, strofując przyjaciółkę:
-Ależ Misiu... KTO WYBRZYDZA, TEN NIE RUCHA!
W rozmowie z dziennikarzem okazuje się, że mówiąca ze wschodnim akcentem Lodzia wcale nie jest z Wołynia, jak wcześniej utrzymywała. Bardzo się z tego powodu speszyła. Brunia pociesza Lodzię:
- Wiesz, rozumiem, że chciałaś ukryć, że pochodzisz z Radomia, ale żeby aż tak...
Panna Loda przeszukuje pojmanego ukraińskiego wywrotowca, udającego dziennikarza:
- Za biustonosz chowa po lewej stronie jego pistolet, po prawej bibułę... Szuka miejsca na schowanie magazynku, bo wszędzie ma już pełno.
- Ja was nie chcę niepokoić - mówi Brunia - ale ona jeszcze *gdzieś* schowała tamtą ukraińską chorągiewkę...
Na zakończenie sesji MG opisuje dalsze losy postaci. Misia aka Konstanty ucieka do Ameryki, Brunia ląduje w więzieniu, a co z Lodzią?
- Dziewczęta szukają alternatywnych źródeł dochodu. Oprócz panny Lodzi, ona ma już profesję - stwierdza MG, po czym dodaje:
- PRL nie miał jednak zrozumienia dla "talentów" panny Lodzi.
- Jak to?! - oburza się Lodzia - Ona by sypiała z Niemcami i wykradała im sekrety. SZANUJMY SIĘ!
A na koniec porada panny Lodzi: