piątek, 2 września 2016

Mackowaty powrót do szkoły

Zaczął się rok szkolny (pozdrowionka, Foxie;)), więc czas nadrobić kfiatkowe zaległości z kilku poprzednich sesji pełnych macek.

MG: Smartfox
Postacie:
Mijau - Guillermo González, meksykański deratyzator, nielegalny imigrant
Parasit - Derek Arslan, radiowiec o arabskich korzeniach
Robson - Edward Paxton, świetny haker, przedstawiciel anglosaskiej większości etnicznej
Tsar - James "Grouse" Murdoch, dziennikarz i miłośnik sportów ekstremalnych pochodzenia anglosaskiego
Żuk - Maxymilian Clearwater, były żołnierz po przejściach, również o korzeniach anglosaskich
MidMad - Catherine Jones, czarnoskóra agentka FBI



W ramach bardzo ciekawego eksperymentu kilka sesji zagraliśmy retro-komiksowo na mechanice FATE - dzielna drużyna składała się z superbohaterów. Nieco dziwnych, ale jednak. Oczywiście musieliśmy sobie wymyśleć odpowiednie imiona:
- A jak naprawdę ma na imię Silver Falcon? - gracze pytają tsara, którego postać o nadprzyrodzonych zdolnościach to syn samego Horusa.
- Kebehsenuf.
- Kebabsekup?!


MG ma 7 żetonów bonusowych do własnego (czyt. złowrogiego i morderczego) wykorzystania (liczba graczy plus 1), a akurat trwa mecz PL-POR. Co za pech.
- Ojej, ale dużo! - martwią się gracze.
- Czyli jak pojdę oglądać mecz, to bedziesz miał ich tylko 6? - tsar wykazuje się znajomością wyższej matematyki. Zupełnie przypadkiem jest także fanem piłki nożnej. - No, wiecie, mogę się poswięcić…



MG pyta graczy, jak powinna się nazywać ich wesoła drużyna. Padają takie pomysły:
- Electric Defenders!
- Electric Swing Defenders! (wiecie, chodzi o muzykę…)
- To może… - rzuca ktoś niewinnie - Swinging Defenders? - MG nagle zaczął parskać śmiechem. Zupełnie nie wiemy, czemu.
- To może w ogóle Grupa WTF? - pyta MG - Wielkie Tępe Fujary!


Żuk opisuje mieszkanie swojej postaci, Shotguna. Straszna melina, paskudna okolica i okropni sąsiedzi. Ktoś podsumowuje całość jednym zdaniem:
- Jak on wychodzi z domu w środku dnia, to sąsiadki w niego kotami rzucaja.


Czas na suchara:
- Co krzyczy Shotgun wskakujący do furgonetki?
- "SHOTGUN!"


Zastanawiamy się nad przeszłością jednego z anonimowych towarzyszy:
- On współpracował z Atomówkami!
- Bajka, Bójka, Brawurka... i fasolka!
- Nie chcę wiedzieć, skąd przeszczepiał włosy...


Luchador de la Noche, meksykański obrońca uciśnionych słusznej i bardzo opływowej postury, prezentuje swoją nieziemską szybkość:
- Jak on to robi? - zastanawiają się jego towarzysze.
- To błyskawiczna pyza!
- On się po prostu wychował w rodzinie z 14 dzieci, a jedzenia było mało...


W końcu sesja się zakończyła i nawet przeżyliśmy.
- Co teraz? PEDEKI!
- Zabiliście smoka, ale skarbów nie ma... Jak na sesjach u tsara… - wyjaśnia MG z pokerową miną.
- No, wiecie, mały smok, mało xp!
- Znowu ten jebany dungeon crawling!


Mijau wraca i nie może ogarnąć naszej niezwykłej wesołości:
- Poszedłem siusiu na chwilkę... Co się stalo?
- Zginęliśmy! - radują się gracze.


Silver Falcon, syn Horusa, mknie w przestworzach.
- Co to jest? Samolot? Nie, to ptak!
- Z ptakiem!
- To statecznik! Pomaga przy lataniu!
- Myślałem, że zaczep na bombę…


Silver Falcon mierzy przeciwnika wzrokiem i stwierdza z patosem:
- Jeśli jesteś sługą Seta, to marny twój los!
Alkoholiczka Barfly w międzyczasie ukradkiem wypija łyk z piersiówki.
- Jedyna seta jaka mi sie marzy, to ta, ktorą ona właśnie wypiła! - rzuca Shotgun.


Blink o bliskowschodnich korzeniach może w każdej chwili przejść do innego wymiaru, w którym ma wszystko, czego dusza zapragnie. Gracze puszczają wodze fantazji:
- Posiadłość Blinka w równoległym wymiarze jest cała biała, bo on ma kompleksy na punkcie swojego koloru skóry.
- Hej, ja jestem zajebiście beżowy! - oburza się Blink na rasistów.


Pewnego podejrzanego trzeba odstawić do stróżów prawa, jednak prawie cała drużyna jakoś dziwnie nie ma na to czasu. Postacie spoglądają wyczekująco na Silver Falcona, kóry jako jedyny potrafi latać.
- Silver Falcon nie jest taksówką! - oburza się patetycznie syn Horusa i dodaje po namyśle: - Ale podrzucę go na policję.


Nie pytajcie, jak to się stało, ale dyskusja zeszła nagle na salon piękności dla panów.
- A na klacie się goliłeś? Czy masz taki fajny meszek?
- Stary, u mnie to chyba Mirkwood…


Parasit jest bardzo zmęczony po ciężkim tygodniu, nic dziwnego, że oczka nagle mu się zamykają i zaczyna chrapać. Po chwili budzą go nasze śmiechy, więc próbuje zwalić winę na kogoś innego:
- To nie ja! Poza tym… mam krzywą przegrodę nosowa!
- Dobrze że nie gramy irl, bo by Ci Fox ją w drugą stronę przekrzywił!
- Ty w ogóle ciągle chrupiesz i chrapiesz!
- Niezła nazwa dla systemu, Chrupanie&Chrapanie!
- Dobrze że nie chapiesz...
- Fapiesz?
- To dlatego on ma dzisiaj wyłączoną kamerkę!
Kurtyna.


Gracze wędrują po mieście, skręcają w jedna ulicę, w drugą...
- Czy mam wam to narysować? - pyta niby troskliwie MG.
- Nie, nie rysuj, bo zaraz będzie walka! - Mijau wykazuje się instynktem samozachowawczym.



Zobaczyliśmy niesamowite i obrzydliwe rzeczy, wszędzie pełno robactwa. Guillermo, meksykańskiemu deratyzatorowi, całkiem puściły nerwy.
- Guillermo kuca pod ścianą przerażony…
- Idę do Guillermo, może ma jakieś trujące gazy na robaki - mówi James.
- Gazy to on na pewno ma... - stwierdza Edward z rozbrajającą szczerością.


Dom Maxa odwiedzają zabójcy wysłani przez naszego wroga. Są bardzo groźni, wymachują spluwami i rozstrzeliwują zakładniczkę. Max wie, że musi się ratować ucieczką. Niedawno skakał przez okno z innego budynku, niestety zakończył się on totalną porażką, dlatego zamiast deklaracji, postanowił od razu dzielnie zapytać:
- To od razu pytanie: na którym mieszkam piętrze?
- Brave, brave Sir Robin... - śpiewa radośnie reszta drużyny.


Postacie wysyłaja między sobą SMS z ostrzeżeniem:
Guillermo do Jamesa: “Max ma ciepło. Dotykamy się na posterunku”
Max: “Z NIKIM SIĘ NIE DOTYKAM!!!”
Guillermo do Jamesa: “Jebana autopaprotka! Spotykamy się na posterunku!”

 
Chiński kucharz atakuje Catherine, rzuca w nią tasakiem, który trafia we framugę. Agentka FBI nokautuje go jednym ciosem.
- Obezwładniam go, zakuwam w kajdanki i wynoszę, biorę go za fraki…
- Słyszeliście?! Ona powiedziała “za flaki!”
- W końcu jest tam tasak…
- SUSHI!


Guillermo Gonzalez SMSuje ze szpitala: Nakarmil mnie rodakamI!
Catherine przeraża się: RODAKAMI?!?!
Guillermo wykonuje akrobacje ortograficzne: ROBAKMI!


Guillermo wyszedł ze szpitala jedynie w szpitalnej koszulce. Catherine wcześniej zapłaciła za jego taksówkę, więc Guillermo chce skorzystać z okazji:
- Kup mi jakieś ubrania.
- W porządku. Jedziemy do jakiegoś second handu dla puszystych.
- Nie będę sie ubierał w second handzie! - oburza się niezbyt bogaty Guillermo.
- A masz pieniądze? Kto niby zapłaci za twoje ubrania?
Na chwilę zapada cisza, po czym Guillermo stwierdza ze śmiertelną powagą:
- PYTEK!


Max próbuje przekonać złapanego kucharza, by puścił farbę. MG pyta:
- Max, masz jakąś perswazję?
Żuk spogląda na kartę postaci i stropiony wzdycha.
- Tak! Młotek! - podrzucają uczynni koledzy.
Robson przedrzeźnia kolegę: “Jestem Max, a to moja perswazja!”


Okazuje się, że mamy do czynienia z jakimiś przedwiecznymi babilońskimi plugawymi bóstwami. Gracze kombinują:
- Czy ten zły bóg, pajak, potrzebuje jakichś materiałów do tkania sieci? Z czego on ją robi?
- No jak to, jak pająk… z dupy!
- Osz kurde… gówno jakieś… - wyrywa się Michałowi i słychać plaśnięcie.
Gracze milkną, skonfundowani i zniesmaczeni.
- Przepraszam, właśnie ugryzł mnie jakiś robak! - Michał.
Wszyscy oddychają z ulgą.


Koniec sesji, wprawdzie jeszcze żyjemy, ale doszliśmy do strasznego miejsca, siedliska zła, mroku i korporacji. Brrr. Na nastepnej sesji będzie naprawdę ciężko:
- A mieliśmy iść do elfów… - wzdycha Robson, wspominając z rozrzewnieniem Rocranon.

Brak komentarzy:

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...