piątek, 20 marca 2020

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo


Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…

… spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Wojen. Postanowiliśmy zagrać bandą przemytników na Odległych Rubieżach z alergią na Imperium. Co z tego wyszło? Cała masa świetnej zabawy (niekoniecznie cenzuralnej i niekoniecznie najwyższych lotów) na systemie SW: Edge of Empire.
Nieustraszony MG - Jaxa Drużyna w składzie:
Neema Fenn (Reiko) - zawsze kuso odziana, seksowna Twi’lekianka zalotnie wymachująca swoimi zielonymi lekku. W chwilach wolnych od sprowadzania przemytników na złą drogę - mechanik na drużynowym statku, który stuningowała tak, że trasę na Kessel pokonał w mniej niż 12 parseków (a przynajmniej tak twierdzi po pijaku). Głupio ci teraz, Hanie Solo?!
HK-PSK-1-A (graywolf) - robot-najemny zabójca, dla przyjaciół “HaKuś”. Hobby: obliczanie najwydajniejszej trajektorii strzałów pozwalającej na zabicie jak największej liczby istot biologicznych i niewyparzony język, wpędzający drużynę w ciągłe kłopoty. Miłośnik damskiej bielizny i białego chłodziwa. Wciąż czeka na upgrade systemu z Windows 98.
Lana Arden (MidMad) - różowowłosa pilot i kapitan z przypadku najmniej rozlatującego się frachtowca w Odległych Rubieżach (w końcu od czego jest taśma klejąca?). Permanentnie nabzdryngolona albo na kacu. Wszelkie plotki o jej dawnym związku z Hanem Solo to podłe insynuacje! Już nawet skasowała jego numer z komunikatora! Poza tym on się w ogóle nie kąpie!

JawhBeeeeTeee (JBee) - Wookie, dla przyjaciół “Bajtuś”. Drużynowy mięśniak, ale i slicer, niestety średnio wydarzony. Nie zna się na kalendarzu. Wszędzie zostawia kłaczki. Często robi facepalmy na widok durnych pomysłów towarzyszy. Bliski “przyjaciel” Chewiego ;)




Bez odpowiedniego intro nie ma porządnej sesji!


Po zakończeniu całkowicie nielegalnej robótki wymagającej udawania oficera sił imperialnych, Lana wraca na pokład statku w imperialnym kombinezonie wojskowym.
Neema słucha relacji z akcji ciągle się krzywiąc, w końcu jej przerywa: 
- Zdejmij to z siebie, bo ci jebnę!

Po chwili Lana (nadal w kombinezonie) beszta Wookiego, który źle sfałszował pewne ważne pliki, przez co robota prawie się nie udała. Wookie w ciszy słucha krzyków pilotki, która w końcu odwraca się i chce wychodzić. Wtedy Bajtuś coś powarkuje do Neemy. Lana pyta:
- Co on powiedział?
- On mówi: “Zdejmij to z siebie, bo ci jebnę!” 

Lana idzie porozmawiać z HaKusiem, ale robot, przebrany za szturmowca, jak zwykle plecie od rzeczy. Zdenerwowana krzyczy:
- A w ogóle zdejmij to z siebie, bo ci jebnę!


Czas się zrelaksować. W legendarnej kantynie u Wuhera na Tatooine zaczyna się popijawa. Wookie zamawia drinki na wiadra.
- Wookie piją jak sikorki! - stwierdza Neema ze znawstwem.
- To znaczy jak?
- Tyle, ile ważą!


MG pyta graczy o najważniejszą rzecz podczas przygody:
- Jak się nazywa wasz statek?
- “Tragedia!”
- Był Tysiącletni Sokół… to może Dziesięcioletnia Kura?
Wszyscy robią facepalma.
W końcu jednak zostaliśmy przy nazwie “Quashan 11-38”. Jacy gracze, taka przygoda.


Kolejne pytanie od MG: 
- Kto gra w karty?
- Ja! - zgłasza się Lana.
- To wygrałaś lądowisko w karty, abonament na 2 miesiące.
- Ale to dlatego, że Wookie za nią stał - szczerzy się Bajtuś, pokazując wszystkie zębiska.


Przechadzamy się po pustynnym miasteczku.
- Słyszę chrzęszczenie w stawach - mówi robot.
- Ale jakich stawach? Jesteśmy na Tatooine! Tu nie ma wody! - wzdycha Neema.
- Chyba wysiadły mu obwody logiczne, musimy go w końcu zupdatować...
- Wiecie, w końcu coś mamy wspólnego z robotem, nam też wszędzie wchodzi piasek - rzuca filozoficznie Lana.
- Ale on nie musi zdejmować bielizny żeby wytrzepać piasek. - mówi Neema.
- On chyba w ogóle bielizny nie nosi? Albo nie chcę wiedzieć… - odpowiada Lana.
- A jak myślisz, dlaczego twoja jest taka ponaciągana? - stwierdza nagle HaKuś.


Planujemy kolejną robotę. Neema wyjaśnia plan, spoglądając na HaKusia:
- Ale nie zabijamy nikogo!
- Error! Does not compute! Error! - robot wypluwa komunikat.


Okazuje się, że przy wyciągnięciu kogoś z więzienia przydałaby się pomoc niejakiego Hana Solo. Lana się wścieka i kręci nosem, szczególnie, że towarzysze z drużyny rzucają niedwuznacznymi insynuacjami co do jej dawnego związku z przemytnikiem. HaKuś wydaje się być całkowicie pewny siebie: 
- Wiem, co między wami zaszło.
- To plotki! - protestuje Lana i dodaje szeptem - A kto ci o tym powiedział?
- Mam filmiki z kamerki!
- Jak to?
- A myślisz, że skąd wiem, że strzelał pierwszy?


W końcu jednak okazuje się, że pilotka ma jeszcze w swoim komunikatorze numer do Hana. Pisze do niego wiadomość:
“Han, mam interes...”
Reszta drużyny parska śmiechem i wyrywa jej komunikator. 
Ktoś proponuje: 
- Dopiszcie: “I to większy niż ty!”
Neema wklepuje: “Mam dla ciebie robótkę ;) :*”
Wszyscy parskają, a Lena się gotuje. 
W końcu udało się nakłonić Hana do przyjścia i pomocy drużynie. Z pewnością koronnym argumentem była wiadomość, która ponownie wywołała ogólną wesołość i wjechała mu na ambicję: “Podobno strzelasz pierwszy…”


W kantynie drużyna spotyka Hana Solo i nieodłącznego Chewbaccę. HaKuś zerka na obu, procesor mu się przegrzewa, aż w końcu pyta przemytnika:
- Ale dlaczego mówią na ciebie "solo", jak jest was dwóch?


Pilotka negocjuje z Solo, żeby zgodził się przeprowadzić akcję. Okazuje się, że dostaje dodatkowe modyfikatory do rzutu od Neemy, bo Twilekanka kusząco się nachyla, żeby zalotnie poprawić skórzanego buta na obcasie, prezentując odpowiednie wdzięki. Robot też chce być pomocny i dodaje, sugestywnie gestykulując: 
- A mogę się jeszcze oblać białym chłodziwem?


Trzeba odciągnąć uwagę Chewbaccy od Hana Solo. Bajtuś od razu się oferuje:
- To ja zagadam Chewiego!
- Tak jak ostatnio mówiłeś, “zagadam”, a potem się kleił? - odpowiada Neema.
- Ale… on się… on się zerzygał… - odpowiada zakłopotany Wookie.
- Ale na bialo?
- Bo... bo białe chłodziwo piliśmy…


Rozdekoltowane dziewczyny upijają Hana Solo, żeby wywinąć się z pewnego układu.
Pijany przemytnik proponuje niedwuznacznie:
- Chodźmy na “Sokoła”.
- Jak to jest “na sokoła”?
- Dowiesz się jak DOJDZIEMY.
Solo co prawda stracił przytomność, zanim do czegokolwiek doszło, ale rano za to obudził się z kacem, niekompletnie ubrany, przyczepiony kajdankami z futerkiem do łóżka, oblany białym chłodziwem i z całą masą podejrzanych zdjęć na jego wallu na StarBooku.


W ferworze akcji MG wywrócił się mikrofon.
- Przepraszam na moment, zaplątał mi się kabel.
- Han Solo też tak mówił!


Robot HaKuś zasłynął także tym, że serwomotory jego dłoni często miały usterkę i zastygały w charakterystycznym geście z wyciągniętym środkowym palcem do góry zawsze w najgorszych momentach, np. wtedy, gdy drużyna negocjowała z kimś ważnym. I tak oto najczęstszym tekstem drużyny stało się zdanie:
- Przepraszamy za robota, on jeszcze nie miał update systemu!


Drużyna dolatuje na zapomnianą stację kosmiczną, na której czai się zło. Odpiera atak robotów bojowych między innymi dzięki zhakowaniu systemów stacji przez Bajtusia, ale HaKuś mocno obrywa. Robot leży mocno poturbowany w kącie i potraktowany zbyt wysokim napięciem.  Wyjątkowo milczy. Od czasu do czasu ma krótkie spięcie i macha dłonią zastygłą w wiadomym geście. Ma 0 HP, nie wiadomo, czy się wyliże. Po chwili staje nad nim Wookie i drapie się po głowie, przypominając sobie, jakie z nim jest utrapienie. W końcu Bajtuś uśmiecha się i mówi do robota rozanielony:
- Było, chuju, pyskować?

3 komentarze:

Revek pisze...

*facepalm*

MidMad pisze...

Dziwne... to samo zrobił nasz MG... nie rozumiem zupełnie, czemu.... ;)

Yala national park pisze...

great article yala srilanka

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...