Najcierpliwszy MG świata: Robert
Dramatis personae:
Adrianne (Robert) - urocza, młoda dziewczyna o egzotycznej urodzie, rozmawiająca z duchami kapłanka voodoo.
John "One Shot" Bennet (Jarek) - zadziorny i nie do końca zadbany kowboj, mówiący z nieco dziwnym akcentem o nieco bladym, rozmarzonym obliczu.
Josh Majere (Kacper) - na odmianę kowboj, zmęczony życiem podróżnik, przygotowany na wszystko.
Aurora Elisabeth Clark (MidMad) - dobrze urodzona absolwentka uniwersytetu St. George’a z zamiłowaniem do sekcji zwłok i nienagannych brytyjskich manier.
Ponieważ czasy wiktoriańskie są tym, co tygryski lubią najbardziej, nadszedł czas na przetestowanie możliwości, jakie kryje w sobie setting do Savage Worlds, Rippers.
Nadeszła chwila na wymyślenie postaci Aurory. Została ona ostrzeżona przez kolegów, że zupełnym zbiegiem okoliczności w drużynie są już, jak na wiktoriański Londyn przystało, już dwaj dżent…. ehm, kowboje (!). To naprawdę był całkowity przypadek podczas tworzenia postaci!
MG zadaje sakramentalne pytanie:
- To kim chcesz zagrać? Tylko nie kowbojem..
- No dobra. - odpowiada Aurora - nie zagram kowbojem. Zagram kowbojką!
Nie wiedzieć czemu MG całkowicie zamilkł.
Aurora spotyka po raz pierwszy resztę drużyny w klubie dla dżentelmenów (i dam). Josh akurat wyjmuje z kieszeni okropnie wymiętolony, zapaćkany krwią i nie wiadomo czym jeszcze, paskudnie wyglądający list.
MG rzuca:
- Patrzysz na ten list… i zbiera ci się na pawia.
W tym samym momencie Aurora prosi kolegów:
- Czy możecie się opisać?
Josh staje na wysokości zadania:
- No więc mój paw…
W pewnym momencie sesji drużyna postanowiła sobie zrobić 5 minut przerwy na przyniesienie czegoś do jedzenia. Po powrocie czas na kontynuację sceny z klubu dżentelmenów. John zgłodniał i pyta:
- Czy tu jest w ogóle jakieś jedzenie?
- Nie wiem jak u ciebie - odpowiada MG, teatralnie przeżuwając coś dobrego - ale u mnie jest.
Drużyna wybiera się na jedyny koncert śpiewaczki światowej sławy. Trzeba się do niego stosownie przygotować. John, zazwyczaj bardzo wymięty i nieświeżo wyglądający kowboj, opisuje:
- Zrobię coś wyjątkowego. Pójdę do łaźni!
- To bardzo dobry pomysł! - MG jest pod wrażeniem inwencji kowboja i jego zerwania ze starymi nawykami. - Dostajesz żetona!
- No widzisz - podsumowuje Aurora - dostałeś żetona za to, że po raz pierwszy w tym roku się wykąpiesz!
John dosłownie kraśnieje z radości.
Dzielni kowboje spotykają w łaźni bardzo dziwnego faceta. To podejrzany typ, wyglądający dziwnie, wręcz nieludzko, i wydzielający obrzydliwy zapach. John, pełen podejrzeń, wchodzi do łaźni, pociąga nosem i stwierdza ze śmiertelną powagą:
- Coś mi tu śmierdzi…
Ciąg dalszy sceny w łaźni. Josh zrzucił ubranie (ten kowboj akurat nie boi się myć), owinął się ręcznikiem i zmierza w kierunku pokoju kąpielowego, w którym przebywa śmierdzący osobnik. Po chwili wszystko jest już jasne. Podejrzany jegomość okazuje się potworem! Josh, nie tracąc ani chwili, zrzuca ręcznik, skręca go wprawnym ruchem w… zaimprowizowaną garotę i zamierza zadusić bestię. Na to wpada John i przypomina koledze o wiktoriańskich zasadach dobrego wychowania:
- Josh, poczekaj, widać ci klejnoty!
- Co z tego? Muszę zabić potwora! Myślę teraz tylko o tym, co najważniejsze!
- O klejnotach? - dopytuje się wścibska Aurora zza ściany.
- Czy ty wszystkim potworom tak pokazujesz swoje klejnoty?! - dopytuje John.
- Pewnie - wybucha zezłoszczony i wybity z rytmu Josh. - To moja zawada!
MG kontynnuje opis:
- Potwór ucieka. Jeśli nic nie zrobicie, uda mu się to!
- Zdezorientuj go jakoś!
- Zdejmuję ręcznik! - rzuca desperacko John, biorąc przykład z kolegi.
MG wzdycha i dorzuca:
- Tylko niech to będzie filmowa scena…
- Jak w “Eastern Promises”? - podrzuca Aurora, przypominając sobie scenę z łaźnią.
- Nie - objaśnia John, przypominając sobie o zrzuconych ręcznikach obu kowbojów. - Jak w “Co się wydarzyło w Brokeback Mountain”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz