piątek, 8 września 2017

Na skrzydłach Rocranon: klasa pancerza, pancerniki i Staszek

MG: tsar
Postacie:
Błazen Feste (Mijau) - czarnoskóry młodzieniec z zamorskich krain, o pomalowanej bielidłem twarzy i lepkich rączkach. Lubi warzyć różne podejrzane mikstury, pakować drużynę w tarapaty i płatać figle (szczególnie Montcortowi).
Łowca Keffar zwany Twardzielem (Parasit) - dzielny, muskularny i waleczny Ostrojczyk (aka wiking). Niektórzy zwą go też Brunatnym, ale poza najbliższymi towarzyszami nikt nie wie, skąd wzięło się to mrożące krew w żyłach przezwisko...
Lord Montcort, sokolnik (smartf0x) - świeżo upieczony szlachcic, za plecami zwany pieszczotliwie przez towarzyszy "hrabianką". Dowódca części wojsk, które mają za zadanie bronić Sotham przed atakiem ryboludzi z głębin. Najnowszymi nabytkami podnoszącymi obronność miasta są dwa słonie, Maniek i Dolores, oraz maskotka oddziału - Sir Burgess, dzielny buldog.
Dziki łowca Nuadu (Żuk) - nieustraszony wojownik, który sieje grozę w sercach wrogów, gdy wyciąga swe dwa miecze. W lesie czuje się jak w domu. Lubi wiewiórki, szczególnie gdy nikt nie widzi...
Alchemik Simeon (Robson) - wielce mądry, a na dodatek lekko draśnięty zębem czasu uczony z zamiłowaniem do przeprowadzania eksperymentów z udziałem ognia i wybuchów.
Szamanka Mabon (MidMad) - wstydliwe, młode i niezwykle żarłoczne dziewczę z Paezurii, lubujące się w pląsaniu wśród drzew, oswajaniu zwierzątek i pieczonych kurczakach.




Gracze przed rozpoczęciem sesji szykują się mentalnie do nadchodzącej wojny z ryboludźmi.
- Ciekawe, jak się mówiło na mięso armatnie przed wymyśleniem armat? - zastanawia się Parasit.
Fox przychodzi mu z pomocą:
- Mięso balistyczne?


Nadeszła pora na ucztę na zamku. Ponieważ cała drużyna jest zdrożona, a mieszkańcy tego miejsca też nie pałają miłością do higieny, MG wspomina, że zapach panujący w sali nie jest zbyt przyjemny.
- Wszyscy śmierdzą. Potem i odorem końskim...
Montcort prawi komplement koleżance:
- Nawet Mabon, tylko że ona pachnie z nutka mięty... bo to dama!
- Bo ona nawet śmierdzi ładnie! - dodaje Nuadu.


Drużyna zastanawia się, jak poradzić sobie z niebezpieczeństwem ze strony ryboludzi atakujących Rocranon. Powstaje pomysł spalenia ich jakąś substancją alchemiczną podobną do napalmu. Wszyscy pokładają nadzieję w umiejętnościach alchemika Simeona, ale najpeirw trzeba znaleźć taką substancję. Montcort zastanawia się na głos:
- No dobra, a co się pali w wysokiej temperaturze?
Nuadu marszczy czoło, myśli, myśli… i wreszcie odpowiada z uśmiechem:
- Ogień!
Wszyscy wykonują w tym momencie synchroniczny facepalm.


Drużyna przeprawia się przez rzekę. Woda jest bardzo zimna. Następują żołnierskie dowcipy dotyczące reakcji pewnych elementów męskiej anatomii na zimną wodę. Czarnoskóry Feste przechodzi przez rzekę słuchając jęczenia Montcorta, który twierdzi, że niby coś mu się skurczy. Feste stwierdza z uśmiechem:
- Ja idę śmiało przez wodę. Mi przynajmniej nie ma się co skurczyć!
W oddali słychać jeszcze głośniejszy szloch Montcorta.


Nasi śmiałkowie napotykają oddział wroga. MG opisuje:
- W oddali słychać odgłosy ryboludzi. Nie wyglądają na zbyt szczęśliwe…
- Bo tarło mają! - wypala niedoświadczony w sprawach alkowy Montcort.


Drużyna wdaje się w walkę z licznym oddziałem ryboludzi. Walka jest zażarta, bohaterom ciężko idzie, ale w końcu niebezpieczeństwo zostaje zażegnane. Montcort stwierdza:
- Mam postulat, żeby po zakończeniu sezonu wszyscy dostali umiejętność “filetowanie”. W końcu trochę ich zabiliśmy…


W środku nocy Mabon budzi groźnego wojownika Keffara. Montcort przejmuje narrację:
- Keffar budzi się od razu z toporem i mieczem w rękach.
- ...i kordem w zębach! - dorzuca MG.
- A w dupie z harpunem…
- ...harpunem Montcorta! - dodaje bezlitośnie Nuadu.


Mabon po ostatnich szamańskich eksperymentach zachowuje się bardzo dziwnie. Nuadu się troska:
- Czy ona coś jarała? Zioła jakieś?
- Dajcie jej jakiś majeranek! Niech pali zamiast ziół… - zaczyna Montcort.
- Nie dawaj jej majeranku, bo natrze nim konia i zeżre!
- Znając życie - wzdycha Montcort - to będę miał pecha i mojego zeżre!


Półnagi Montcort został zbudzony w nocy, ponieważ do obozu zbliżają się ryboludzie i zaraz może dojść do walki. Fox zastanawia się na głos:
- Jaką klasę pancerza mają gacie? Tylko bez żartów, czy z przodu, czy z tyłu!


Mabon odnajduje polanę pełną wielkich, lecz niegroźnych żuków. W okolicy są jednak ryboludzie. Montcort rzuca:
- Skubane ryboludzie, mają drony!


Ryboludzie przyszli polować na jedzenie, którym okazały się właśnie te gigantyczne, latające żuki. Fox snuje wizje lokalną:
- Żuki zrywają się do ucieczki, jeden woła: “Janek! Zajebali Janka! Kurwie syny!!! Macieeeek! Uciekaj! Mają oszczepy!”


Drużyna rozbija obóz następnego dnia. MG opisuje i przejęzycza się:
- Zjedliście Mabon…
Nuadu dodaje sentencjonalnie:
- Nosił wilk razy kilka…


Na śniadanie bohaterów czeka rarytas: pieczony pancernik! Niestety trzeba się nim podzielić z innymi. Montcort wzdycha:
- No dobra, daję Mabon kawałek tego Potiomkina.
- To była Aurora, bo samica! -  poprawia go MG.


Feste (jak zwykle) palnął coś głupiego. Dwóch członków drużyny równocześnie wali go z liścia w twarz. Ponieważ towarzyszy im młoda szlachcianka, Mabon oburza się na takie zachowanie:
- Nie wstyd wam? Jaki przykład dajecie panience?
- No co, bijemy czarnego, co w tym złego?
- Właśnie, niech się uczy!


Drużyna otrzymuje informacje o jakimś legendarnym, a jednocześnie strategicznym miejscu, w którym rozegrały się bardzo ważne wydarzenia, a które drużyna po prostu przegapiła. Montcort stwierdza, próbując pocieszyć resztę:
- Czyli dobrze, że nas tam nie było, bo wszystko byśmy popsuli?



Na pytanie, czy jest tu ktoś parający się magią, Montcort odpowiada:
- Mamy w drużynie kobietę czarującą…
- Ależ dziękuję, Montcorcie! - rumieni się Mabon, słysząc ten komplement.
- Nowa klasa w D&D: zamiast “Magic User” jest “Charming Woman”!



Keffar posiada jakieś ważne wiadomości, którymi znowu nie chce się podzielić z towarzyszami i strasznie kręci. Drużyna się niecierpliwi. Nuadu rzuca:
- Keffara od dziś będziemy zwać Panem “Może Później”.


Długa dyskusja na temat kolejnych działań drużyny trwa i trwa bez końca. Sesja się zbliża do końca. Feste się niecierpliwi:
- Może postawmy kropkę nad tą przydługą dyskusją...
Wszyscy odpowiadają chórem:
- PEDEKI?!


Wojna.
Wszyscy niecierpliwie czekali na powrót Mistrza Simeona, alchemika znanego z tego, że jego eksperymenty niekiedy kończą się pożarem. W końcu dostajemy informację, że Simeon wrócił i jest w mieście Maladom. Montcort się cieszy, znając wybitne umiejętności piromanckie alchemika:
- No to teraz na pewno Maladom nie padnie!
Simeon dodaje szeptem:
- Bo spłonie…


Feste deklaruje chęć pomocy:
- Ja chętnie pomogę. Ale tylko w nocy, bo wtedy mnie nie widać!
- Tak, a potem Montcort będzie cię szukał przez drugie pół nocy!


Montcort przekonuje napotkane centaury, żeby przydzieliły do jego oddziału 2 wojowników. Rzut udaje mu się świetnie, rzucił 12 na 2k6. Dostał 4 centaury, wyśmienicie przekonał przywódczynię centaurów, do której zresztą nie od dziś pałał źle skrywanym afektem. Dodaje więc z uśmiechem, po rzucie:
- To może ja ją jeszcze puknę?
Drużyna facepalmuje.


Zagadka: jak zabarykadować komnatę?
- Postawić wojownika Keffara w drzwiach i zamontować w nim dwa zawiasy. Nikt nie wejdzie.


Keffar tłumaczy, że ma kontakt z jakąś tajemniczą siłą i otrzymuje od niej tajne informacja oraz pomoc. Tłumaczy już to drużynie od roku i nie chce nic więcej powiedzieć oprócz ciągle powtarzanych trzech słów:
- Jest taka siła…
- Ale przynajmniej może ma jakieś imię? - niecierpliwią się towarzysze.
- No... - zastanawia się Keffar - Powiedzmy, że… Staszek.


Nasi bohaterowie przyjeżdżają pod miasto. Przy bramie tłumy ludzi, nie da się wjechać w obręb miejskich murów, a sprawa do księcia bardzo pilna. Nuadu zerka na towarzyszy i mówi do Montcorta z niewinną minką:
- No to co, nakurwiamy, czcigodny Lordzie Montcorcie?


Keffar stwierdza z przekąsem:
- Zaraz się okaże, że chodzimy cały sezon z oficerami wywiadu paezurskiego!
Montcort odpowiada, zerkając na Festego i Mabon, którzy mają za uszami w sprawie przekazywania informacji Paezurczykom:
- Przecież chodzimy! I to z dwoma!

- Oraz z namaszczonym paladynem Staszka. - dodaje Nuadu, patrzac na Keffara.


1 komentarz:

Bogdan pisze...

Jak zwykle świetnie napisane. Dzięki bardzo, cały czas śledze historię :)

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...