czwartek, 8 sierpnia 2019

Voidseekers: Toń Halik i wszyscy wujkowie Spjallbudego


Voidseekers to autorski świat postapokaliptyczny, w którym wielki kataklizm (Dzień Gniewu bogów) zniszczył dawne, zapomniane już dziś cywilizacje. Obecnie żyjące na odradzającym się świecie ludy rozwojem dorównują ziemskim czasom wczesnego średniowiecza. Po lasach grasują dzikie zwierzęta, a gdzieniegdzie pojawiają się relikty - dziwne (zmutowane?) istoty, pozostałości dawnych epok.



MG: Żuk

Postacie:

Hryk (Robson)
- dobry wojak, ale okrutny pijanica. Wywęszy alkohol nawet na pustyni.

Mekard (Mijau) - enigmatyczny, rosły wędrowiec znikąd. Nie rozstaje się ze swoją potężną lagą.

Spjallbude (Ungrim) - wojownik ludu przypominającego wikingów (Reszytów, wyznawców Resza). Jego zadaniem jest pozytywny PR łupieżczej działalności jego ziomków. Ma wielu wujków, którzy dość szybko umierają we wstrząsających okolicznościach.

Świrszcz (Fox) - mieszkaniec dzikich (bagnistych) ostępów, omszały od północnej strony i rozbrajająco nieśmiały. Świetny myśliwy.

Toń (Parasit) - młody kapłan, który uwielbia wszystkim aplikować ziółka, ale sam się nie zaciąga. Ani trochę.

Żywy (Mid) - młokos z bogobojnego ludu Pannitów (tych, którzy czczą Panią), co to jeszcze mleko ma pod nosem. Nie przepada za zbyt częstym myciem się, za to uwielbia myszkować po starożytnych ruinach.


Toń. Dziwne imię. Drużyna zastanawia się, jak je właściwie odmieniać? Świrszcz próbuje swoich sił jako pierwszy:
- Mówię… Toni? Toniemi? Toniemu?
- Zaraz… mam! Tony’emu Halikowi!


Wyjątkowo chłodny dzień na przednówku. Rozgorzała dyskusja o tym, czy i jak bardzo jest zimno. Spjallbude, zahartowany woj z północy, chodzi rozchełstany, nic sobie nie robiąc z niskich temperatur.
Kapłan Toń, znawca ludzkiej anatomii, kiwa głową ze zrozumieniem:
- Jak sople na jajach nie wiszą, to ciepło!


Spjallbude uparcie nie przyznaje do łupieżczej natury swego ludu:
- To nie tak! My wyprawiamy się na wyprawy kupieckie, tak jak wy - na myśliwskie. Tropimy głównie miasta przybrzeżne. Wyprawiamy się na wyprawy w taki sposób, żeby uszczknąć i wrócić za rok albo lepiej za 2-3 lata… Wiecie, żeby obrodziło - jak jabłka na jabłoni. Przecież nie urywa się całej gałęzi. Zupełnie tak jak uprawy, nie niszczy się pól ze zbożem.
- Znaczy jak trójpolówka?
- Tak… mamy nawet teraz trójmiastówkę.
Świrszcz dodaje w zamyśleniu:
- To pewnie niektórzy stosują płodozmian i wybierają się na drugie wybrzeże…
- Skąd wiedziałeś?!
Spjallbude prowadzi badania etnograficzne:
- Żywy, czemu wasi panniccy kapłani tak często podróżują?
- Żeby nieść światło Pani…- zaczyna wyjaśnienia Żywy.
Spjallbude rozmarza się:
- My też na wyprawach kupieckich nieśliśmy światło… boga Resza oczywiście… łuna biła na 30 stajań!



Żywy chce wyruszyć z wioski Bezdno i zobaczyć odległe krainy. Toń też jest bardzo ciekawy świata:
- Ja to bym chciał zobaczyć też inne osady...
- Na przykład Paryż… - dorzuca melancholijnie Hryk za garnca z piwem.
- Co? - dziwi się Toń.
Spjallbude wyjaśnia:
- No Paryż, taka osada, 3 chałupy i meczet…
- Już nie, spłonął ostatnio… - wzdycha Hryk, rysując w rozchlapanym na ławie piwie charakterystyczny kształt budowli z dwiema wieżami.


Mekard się dziwi, że na środek pobliskiego jeziora nikt nie wypływa. Jest tam naprawdę dziwnie, w dziwnych porach snują się po nim mgły, pojawiają się duże ilości śniętych ryb, giną rybacy - to niebezpieczne miejsce. Lokalny wieśniak wyjaśnia:
- A co się panocku dziwicie? To tak, jak by gołym iść do lasu i dziwić się, żę wilki pokąsali.
Widząc niezrozumienie na twarzy towarzysza, Toń wyjaśnia dosadniej:
- To tak jak byś w noc przesilenia po imprezie gołą rzyć z chaty wystawił i dziwił się, że ktoś skorzystał!
- O, młody panocek z lasu, a jaki obeznany! - cieszy się wieśniak.
Spjallbude mruczy pod nosem:
- Bo pewnie kiedyś rzyć wystawił...



Toń męczy towarzysza obeznanego z kowalstwem:
- Żywy, zrób mi ostry nożyk!
- A co ja będę z tego miał? - pyta Żywy.
Świrszcz pod nosem rzuca:
- Pewnie wpis do portfolio…
Toń podsłuchuje i mówi na głos:
- Informację na słupie przybiję, co by inni wiedzieli!


Leitmotivem jednej z sesji staje się hojnie obdarzająca wszystkich swymi bujnymi wdziękami legendarna, stereotypowa młynarzówna. Wszyscy o niej słyszeli, a nikt jej jeszcze nie przydybał. Niestety mieszkańcy wioski, którą właśnie odwiedzają postacie graczy, zajmują się głównie łowiectwem, a nie rolnictwem - młyna też ani widu, ani słychu.
Świrszcz ze Spjallbudem prowadzą dywagacje filozoficzne, tłumacząc towarzyszom:
- Nie w każdej wsi jest młyn, ale w każdej jest młynarzówna. Do niej się chodzi w nocy.
Niebawem drużyna opuszcza wioskę, w której co jakiś czas giną ludzie. Żywy z wielkim poczuciem misji gorąco przestrzega wszystkich wieśniaków, żeby na noc samemu nie zostawać w obejściu czy na zewnątrz, tylko iść spać z innymi.
Towarzysze dodają chórem:
- Na przykład z młynarzówną…
Żywy uważa, że spotykani w nocy ludzie to duchy. Świrszcz tłumaczy młodziankowi:
- Nie, bo duchy byłyby pokryte tą, no... hektoplazmą!
- A mój wujek - Spjallbude zaczyna kolejną opowieść o kolejnym wujaszku - wrócił kiedyś cały spocony i zachlapany tą, no, hektoplazmą, mówił że poludnica go napadła... Ale żona go pogoniła, bo wiedziała, że to nie południca, a młynarzówna z południa, za wsią.





Mapa okolic. Cała prawda o młynarzównie.



Wouw (znaczy wysoki kapłan) Puczan coś wie na temat ostatnich niepokojących zniknięć różnych osób ale kręci i nie chce podzielić się swoją wiedzą. Spjallbude się niecierpliwi:
- Powiedz nam prosto z mostu, bez kręcenia. W moich rodzinnych stronach prosto dąży do celu, bez udziwnień. W Trzeciej Rzeszy. Tfu, Reszy!
- Ein Volk, Ein Jarl, Ein Drakkar! - dopowiada światowiec Hryk z uśmiechem.


Mądry wouw po długich naciskach wyjaśnia w końcu prawidła dziwnych zjawisk:
- Może słyszeliście o nazwie “relikt”...
Na twarzy Spjallbudego pojawia się zrozumienie:
- Tak wuj raz na ciotkę powiedział…
- I też umarł! - dopowiada uczynnie któryś z kolegów.
- Skąd wiedziałeś?!


Żywy, podpytywany o własną (wątpliwą) higienię, opowiada o zwyczajach swojego ludu: 
- My się kąpiemy raz do roku na święto Pani!
Hryk drąży temat: 
- A ta Pani to w takim razie też jest taka brudna jak wy?
- Bluźnisz! Pani jest najczystsza na świecie! - denerwuje się Żywy.
- To czemu z niej nie bierzecie przykładu? - rzuca niewinnie Hryk, a Żywego zatyka.


Mistrzowi Żukowi dziękujemy za klimatyczny sezon w postapokaliptycznym świecie Voidseekers… i za stalowe nerwy ;) A Robsonowi - za pomoc w zbieraniu kwiatuszków.

Brak komentarzy:

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...