Ciąg dalszy "radosnej słowotwórczości" graczy na tej sesji...
(Część I kwiatków - TU.)
MG: Krakonman (tradycyjnie)
Gracze: Funio (Sven Gutlafsson, Vesten...menven... nn.. jar :P), MidMad (Karen Black, Kapitan), Raven (Gunter Skavlatsson, Drużynna Lebioda), Robert (Eiseńczyk Helmut Kohl, Milczący Twardziel)
Gracze poznali pania kapitan statku, którym mieli pływać - dorodną Ingwil Olafsdottir. Sven zapałał tym, co zwykle, gdy w okolicy pojawiają się panie:
- A dwa warkocze ma? - wzdycha.
- Nie, jeden. - miażdży go MG bezlitośnie.
- A biust?
- Ma.
- Duży?
- ...
- Nogi jak sarenka?
- Takie owłosione...
Bosman, niejaki Red (?), skacze po pokładzie.
- Co on jest, piłeczka?
- Nie, ADHD. - kwitują gracze niecodzienne zachowanie żeglarza.
Gunther zemdlał (znowu) i został przewieszony przez reling, celem wywietrzenia. Załoga w tym czasie przygotowuje się do abordażu.
- Sven, zabierz mnie stąd, zanim na mnie trap położą... - szepcze bezsilnie.
- To może do hamaka? - oferuje się Sven.
- Nie, pod schody...
- Ale tam ludzie biegają, jak nadepną, to umrzesz.
- To do beczki...
- I posypać solą! - dorzuca ktoś radośnie.
Kilka chwil później ktoś rzuca, gdy przygotowujemy się do abordażu:
- Uwaga, to nie kładka, to Gunther!
Walka się rozpoczyna, Sven staje zwarty i gotowy.
- Czy mój "brat bliźniak" Red już walczy?
- Tak, wali młotkiem... -zaczyna MG.
- ...się po głowie...
- ...oburęcznym. - precyzują gracze.
- Bo bije na alarm!
W samym środku zaciętej walki:
- Abordaż! Skakać!
- Czy tu jest umiejętność "skok"? - pyta Funio niepewnie.
- Masz "swinging"? - pyta Krakonek.
- Chyba jaja sobie robisz...
- I ty nazywasz się piratem?
W końcu MG lituje się nad postacią Ravena i pozwala mu uczestniczyć w akcji, wbrew zasadom (widzicie jaki z niego dobry MG?).
- Budzisz się, Gunther... Dostałeś kubłem zimnej wody.
- I co, znowu stracił przytomność? - dopytują się gracze troskliwie.
Chwilę później, podczas biadolenia nad kartą Ravena i niektórymi tragicznymi statystykami, ktoś stwierdza:
- Wiecie co? Raven jest manczkinem!
Karen Black lży wrogów:
- Gińcie, sprzedajne zapchlone świnie! Wasza matka była kozłem! - Chwilę myśli i przypomina sobie jedno ze stwierdzeń padających pod kątem rodziców Gunthera. - Tak jak mego znajomka o przydomu "Trap"!
Sven patrzy z podziwem, jak Karen wymachuje rapierem:
- Kurpiowskie wycinanki z wątroby mu zrobiła...
Z rozmów graczy:
- Te rzuty mamy lepsze, niż podczas ostatniej sesji...
- Albo mamy dziś lepiej spiłowane kostki!
Postać Funia dziesiątkuje wrogów zuchwale. MG w końcu się lituje:
- No dobra, nie wyślę ci więcej henchmenów.
- Nieee? - smuci się Funio.
- No, doobra... - zaczyna Krakon i z uśmiechem bierze wielką garść K10.
- I po co się odzywałem... - Funio snuje refleksję.
Postać Roberta dzielnie walczy, aż wreszcie przychodzi czas na kontratak wroga:
- Ha, nie trafili! - cieszy się Robert.
- A tam, nie trafili... - stwierdza Evil MG i dorzuca kolejne kości dramy do swoich przebrzydłych rzutów.
- No, dobra... - wzdycha Robert.
Zacięta walka trwa dalej, słychać palbę z pistoletów i muszkietów, szczęk szabli i rapierów, okrzyki bojowe i obelgi. Wypieki na twarzach graczy... Znienacka MG stwierdza patrząc na ekran laptopa, bynajmniej nie w celu sprawdzenia statystyk wroga:
- Małecki strzelił dwie! 4:1! Jasiński samobój!
Głupie te Piłkarzyki. Sesję w tym momencie niektórzy panowie przerwali na 15 minut :P
Funio zawzięcie turla, rekordowa ilość eksplodujących kości i DD.
- Niestety tylko 57. - stwierdza skromnie.
Teraz MG turla kości w imieniu wroga (Wydając 18 DD! Sama liczyłam!):
- A ja 59!
Funio zawiedziony turla dalej.
- No, 93. Tyle chyba już nie rzuci?
MG opisuje radość załogi statku:
- Załoga śmieje się prawie tak, jak wtedy, gdy Gunther stracił przytomność...
W tym momencie Raven zasłonił się podręcznikiem do Battlelordsów. Bidulek.
Robert w niewyjaśnionych okolicznościach chwilowo zagubił pół swojej karty postaci.
- Czy umiesz Vendelski? - pyta MG.
- Yyy... języki miałem na tej drugiej połowie karty... - odpowiada Robert wymijająco.
Kapitan Ingwild wkracza do akcji:
- Ingwild unosi miecz, jego ostrze się zbliża... - opisuje MG.
- Oho, będe dobity! - cieszy się Raven. - A, jednak nie... - dodaje po chwili, gdy okazuje się, że miecz celuje w jednego z wrogów.
Wszystko wskazuje, że NPC (Lome Mokk, brat Vala, bynajmniej nie Kilmera) będzie zabity. Raven (Gunther) krzyczy w ostatniej chwili:
- Ratujcie go, to mój kontakt w Interpolu!
MG zaczyna opisywać ubiór jednego z groźniejszych hanchmanów. Gracze oczywiście dodają swoje elementy ubioru:
- Jest ubrany w kilt... - zaczyna Krakon.
- ... i bardotkę...
- ...kaberetki!
- I kapelusz z piórami!
Nie ma jak bujna wyobrażnia erpegowców...
I na koniec - pedeki i punkty Reputacji. MG wyjaśnia:
- Punkty przyznaje się np. za Romans z postacią..
- A za romans z MG? -pyta się MidMad zalotnie trzepocząc rzęsami w kierunku MG.
- Możemy ponegocjować... - uśmiecha się Krakonek.
- Słyszysz, Funiu? - MidMad upewnia się, że Funio ma szanse.
Sesja zakończyła się nietypowo - Krakon zaczął pokazywać filmiki, na których nie do końca ubrane panie (jeśli nie liczyć kilogramów silikonu) uprawiały wrestling. Panowie się zaciekawili, więc poszłam do domu i... nie wiem co oni tam później robili ;)
Kwiatki z sesji, czyli pamiętne (i śmieszne) teksty z kultowych sesji RPG... i nie tylko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...
-
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...
-
MG: Krakonman Gracze: Funio, MidMad, gościnnie: Seji, Orku, et consortes... Sesji jak widać nie było, bo gracze nie dopisali, ale kwiatki ...
2 komentarze:
Silikon tyle nie waży.
A co, ważyłeś, czy może jakoś inaczej sprawdzałeś? :P
Prześlij komentarz