poniedziałek, 23 listopada 2009

Karnawał Blogowy RPG #6 - Śmierć w RPG, czyli "Famous Last Words"


W tym odcinku Waszej ulubionej telenoweli Leonsjo (Człowiek, Mag Żywiołów 10 poziomu, Laska +1 do Magicznego Trykania) kolejny raz, niestrudzenie niczym Wiluś E. Kojot (Bestia - Kojotus Psikus, Magiczna Sierść: +10 do pcheł i pecha), będzie chciał uwieść Isaurę (Ciemna Elfka, Niewolnica 2 poziomu, Zawodowa Praczka 6 poziomu, Szpiczaste Uszy: +2 do Testów Podsłuchiwania Plotek, -1 do Wygodnego Spania). (Nie)stety, nadobna i wystraszona elfia niewiasta z trudem uniknie śmierci, gdy uciekając przed napastliwym staruchem poślizgnie się na mydle i wyrżnie nosem wprost w dno balii wypełnionej praniem i mydlinami. Uratuje ją jedynie wyporność jej niebywałych uszu (i pospiesznie wydany Punkt Przeznaczenia). Co by jednak było, gdyby Złowrogi MG sprawił, że naszą drogą "uchatkę" czeka zgoła okrutniejszy los, zaś graczkę (lub gracza) - losowanie postaci od nowa? Brrr... lepiej o tym nie myśleć. Można na szczęście od tego jakże ponurego tematu odejść - pozostając jednakowoż w konwencji Karnawału Blogowego #6 proponuję (ku pamięci znanej i lubianej rubryki z MiM) przypomnienie garści najbardziej niesamowitych "Famous Last Words", jak mawiali Starożytni Babilończycy. Starożytni Rzymianie mawiali "In Memoriam...", natomiast Majowie i Aztekowie nie mówili nic, bo woleli grać w GoTa i Monopoly, a nie w RPG.

Tyle słowem wstępu - czas zacząć składanie literek:


3Jane przypomniała sobie zasłyszaną gdzieś bardzo pouczającą opowieść o pewnej sesji WoD i niesamowitym końcu pewnej drużyny.

Szła sobie drużyna przez zupełnie obce i dość im wrogie miasto, w którymś momencie Malkavian  (który miał klaustrofobię) dostał w łeb - dość, że stracił przytomność na długo. Nad rankiem drużyna wciąż nie miała żadnego porządnego schronienia, więc postanowili przenocować we własnej ciężarówce - oczywiście odpowiednio przystosowanej. W pewnym momencie Malkavian budzi się, maca wokół siebie - a tu ciasno!
W panice rzuca się na ślepo do przodu, łapie za klamkę, otwiera drzwi... i wrzeszczy, bo świeci na niego słońce!
Zatrzaskuje drzwi i maca wokół siebie:  
"Chłopaki! Chłopaki! Gdzie jesteście? Co tu kurwa tyle KURZU?!"
(W tym miejscu należy dodać, że Malkavian miał Odporność.)


Z innej sesji tego samego systemu, jeden z wampirów pyta swego młodego potomka przed udaniem się na spoczynek:
- Jesteś pewien, że dobrze zasłoniłeś okno?


Z sesji Cyberpunka:
- John, czy ty jesteś hindusem?
- Nie, a co?
- No bo masz taką czerwoną kropkę na czole...


Niektórzy gracze - szczególnie ci z za z zamiłowaniem do magii - wykazują się dużą dozą ciekawości, również jeśli chodzi o stare zwoje i zakurzone grimoire'y. 
- Co za bezużyteczny zwój! Wszystko, co tu jest napisane to w kółko: HASTUR, HASTUR, HASTUR...


Część postaci natomiast bardzo lubi obcowanie z okoliczna florą i fauną. Szczególnie młode elfki nie mogą się powstrzymać, gdy widzą nowonarodzone maleństwa:
- Spokojnie, to przecież tylko smoczy niemowlaczek... Zobaczcie, jaki słodki...


Ciężkie jest życie zapuszkowanego Paladyna - szczególnie, jeśli postanowił uwolnić okolicznych mieszkańców od siejącego zgrozę bazyliszka:
- Bazyliszek gapi się na ciebie... - MG zaczyna opis.
- Wyzywam go patrząc mu prosto w oczy. - odpowiada spokojnie Paladyn.


O tym, jak trudno jest się zorientować, co jest iluzją, a co rzeczywistością, przekonał się pewien złodziejaszek:
G: Spoglądam przez okno
MG: Pod oknem widzisz chmury.
G: Wyskakuję przez okno.
GM: Twórz nową postać.
G: CO!?! Myślałem, że to iluzja!
MG: Nie, to latający zamek. Rób nową postać.


Zdarzają się takie sytuacje, w których bycie rasistowską postacią nie popłaca. Drużyna złożona głównie z ludzi napotkała pewną szczególną rasę Elfów z nie do końca przyjaznymi zamiarami:
- Ej, to czarnuchy!

- Jesteś rasistą! To Elfowie. Co z tego, że są czarni!

Tymczasem w zatłoczonej karczmie, pewien człowiek poczuł się bohatersko, poddchodząc z miską pełną mięsiwa do ławy zajętej przez krasnoluda:  

- Posuń się, ty kurduplu! - człowiek niestety nie wiedział, że rozmawia z zaprawionym w bojach Zabójcą Gigantów.


Nawet w 7th Sea, o dziwo, śmierć zagląda postaciom w oczy, gdy ich dworność przekroczy pewien poziom:
- Sram na twój honor, miłościwy panie! - wypala z galanterią pewien szermierz o nazwisku Ramirez.



Śmierć bywa nieugięta i działa na wiele sposobów. Podczas pewnej sesji systemu Neuroshima nieustraszeni najemnicy postanowili odpocząć po świetnie wykonanym zleceniu. Wyciągnęli napoje wyskokowe, a że byli głodni...
- Co gotujesz? Zjadłbym coś... - zagaja jedna z postaci, stojąc nad kociołkiem wypełnionym parującą i smakowicie pachnącą zupą.
- Grzyyyby... - odpowiada zachęcająco drugi.



W samym środku sesji Warhammera pewien gracz wykazuje się wielkim sprytem.
- Skrzydlaty demon łapie twojego przyjaciela i leci z nim aż pod powałę tej wielkiej jaskini. - opisuje MG. W międzyczasie gracz prowadzący pochwyconą postać spogląda błagalnie na towarzysza, który gra magiem.

- Ciskam w niego kulą ognia! - wpada na genialny pomysł rzeczony mag. 


Z cyklu: krasnoludzcy łowcy skarbów mają ciężkie życie.
Scenka pierwsza:
- Truchtałeś dwie mile bez przystanku. Docierasz do Świątyni i widzisz puchar ofiarny na ołtarzu. - mówi MG.
- Muszę sobie ulżyć. Załatwiam się do pucharu.

Scenka druga:
- Widzisz statuę ogromnego skrzydlatego demona trzymającego ogromny, czerwony klejnot.
- Wspinam się i biorę klejnot.


Czasami na głupotę początkującej drużyny, która właśnie zadarła z największym czarnoksiężnikiem w okolicy, nie ma rady - załamanemu Mistrzowi Gry pozostaje jedno wyjście:
- Ok, potrzebuję wszystkich waszych kostek, żeby rzucić obrażenia.- rzuca MG lekkim tonem.


Niezapomniany tekst z sesji Star Wars (uważany za urban legend), gdy drużyna wędrowała po Gwieździe Śmierci w czasie jej wizytacji przez niejakiego Dartha V. Stanęli przed pancernymi drzwiami, obawiając się tego, co może ich za nimi czekać. Jeden gracz śmiało mówi, patrząc na skaner:
- Nie ma strachu... za drzwiami jest tylko dwóch szturmowców.
Przykłada ucho do drzwi i po chwili dodaje z ulgą: 
- I w dodatku jeden ma astmę...



Na koniec - nie mogę nie wspomnieć genezy pewnego tekstu, kultowego w pewnym krakowskim klubie miłośników sami_wiecie_czego :)
Pewien początkujący Niziołek - Zabójca Gigantów (!) był do tego stopnia krwiożerczy, iż postanowił stanąć do walki z pierwszym przeciwnikiem, który się ukaże (licząc, iż będzie to rzeczony gigant). Niemiłosierny MG rzecze:
- Wychodzi na was... smok!
- TO JA GO TNĘ! - krzyczy uradowany Niziołek.
Ten legendarny tekst do dziś pojawia się na niektórych sesjach (szczególnie w momencie, gdy gracz nie wie, co robić, lub gdy nie lubi swej postaci:>).


Uczcijmy minutą ciszy pamięć za wszystkie powyższe, jakże bohatersko poległe postacie...


A na zakończenie, żeby się tu nikomu nie zrobiło smutno, mrocznie, powłóczyście i ogólnie - zanadto emo, powracamy do jakże uroczego języka Leonsja i jego niemniej uroczej niewolnicy przy okazji przypomnienia, jak naprawdę powinna wyglądać sesja RPG, na której trup (nie) ściele się gęsto...


El Laboratorio de Dexter - D&DD

5 komentarzy:

Glinthor pisze...

Dzięki wpis już odnotowany. Kraina Goblinów rządzi ;-)

Nimsarn pisze...

Najbardziej mi się podoba: "- Ok, potrzebuję wszystkich waszych kostek..."

Dzięki za chwilę odprężenia :]

Little Dead Girl pisze...

czego to po hiszpańsku u licha?


ps.hindus najlepszy.

MidMad pisze...

Niestety, tylko wersja po hiszpańsku była dostępna, anglijską i insze zdjęli niestety z tuby :(

Ole!

Robert pisze...

http://lostinthenumbers.multiply.com/video/item/3/Dexters_Dungeons_Dragons_Game

Nie ma za co :-)

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...