poniedziałek, 20 sierpnia 2007

7TH SEA #7 - TYGRYS USSURYJSKI

MG: Krakonman

Gracze: Funio, Ryhu, JJ, MidMad; gościnnie - Ewa

Elma i Gosia niestety na sesję nie dotarły (chlip) i dlatego Zły MG Krakonman przez niemal całą sesję - zgodnie z wcześniejszymi groźbami - robił wszystko, by owe postaci czekał niezbyt wesoły koniec w paszczy (mackach?:D) Tygrysa Ussuryjskiego (C) Lili .

MG zrobił grobowa minę i zaczął sesję słowami:

- Chciałem powiedzieć, że dziś gramy na poważnie...
Tu przerwała mu 15-minutowa salwa śmiechu.
- ... bo mnie boli lewa szczęka - dokończył ze spokojem. Powody bólu dziwnych elementów anatomii Krakonka pominiemy tym razem milczeniem ;)

Milczeniem natomiast nie godzi sie pomijać przygotowań Funia do sesji - mrugał oczami na przemian, przypominając sobie, którego z oczu brakuje na tej sesji Svenowi.

Wiadomo, że MG nie od dziś groził nam Tygrysem Ussuryjskim. Dlatego też blady strach padł na graczy od razu na samym początku, gdy postacie pojawiły się w kanałach - bo nikt owego zwierza jeszcze nie widział:
- Słychać tupot stóp tygrysa... - zaczął Krakon.
- Kopyt?
- Racic?
- Macek? - dopytują się zaciekawieni gracze z zacięciem iście zoologicznym.

MG wyjaśnia cierpliwie głupim graczom:
- Przecież nie wpuściliby was do zamku, po przeszukaniu zaraz trafilibyście do lochów!
- ... a tak, sami do nich weszliśmy! - podsumowuje triumfalnie Ryhu.

- Kto niesie pochodnię? - dopytuje się MG ze złowrogim uśmiechem, grzechocząc całą baterią K10 i zerkając na karty postaci osób, które nie przyszły. - Gosia?

Wysokiemu Svenowi nie straszne są ścieki płynące kanałami:
- Ha, a wy macie nieczystości po szyję!
- Ja mam dużą wyporność - mówi Karen i wskazuje na swe niewątpliwie kapitańskich rozmiarów kobiece atrybuty.
- Lodołamacz!

Potwór Z Kanałów znienacka atakuje mackami (pręgowanymi!) niczego nie spodziewających się śmiałków:
- To tygrys z mackami? - pyta Riccardo.
- Tygrys? Skąd?! - niewinnie pyta MG nie chcąc ujawniać swych Mrrrocznych Planów.
- Na blogu pisało...

MG opisuje z lekką nutką perwersji (czyli jak zwykle;>):
- Czujesz, że coś długiego i śliskiego przesuwa się obok...
- Macam i ciągnę! - krzyczy Karen z entuzjazmem.

Nie zrażony niczym Krakonman opisuje dalej walkę w kanałach:
- ... straszna kotłowanina, gówna się pienią...
- Tak filmowo! - stwierdza zachwycony Ryhu.

Każdy z graczy rzuca kośćmi po kilkanaście razy, próbując bezskutecznie trafić potwora. Wypadają strasznie (STRASZNIE!) słabe rzuty.
- Z tym 30 na trafienie to przesadziłeś - mówi zrozpaczony Funio nad kolejną garścią kości z jedynkami.
- Ale są emocje! - rechocze radośnie i złowrogo MG.
- Chyba jego, bo o nasze to ciężko. Chciałbym kiedyś w końcu przynajmniej wyrzucić 10 na tych czterech kostkach...

Walka trwa dalej, wszystkie rodzaje ataku potwora zawodzą, w końcu ktoś rzuca do Ricardo, żeby użył swej specjalnej umiejętności, na której ma najwięcej kości:
- Atakuj go... "Modą"!

Śmierć zagląda w oczy poranionych postaci, ich koniec wśród ścieków jest bliski. MG pociesza graczy:
- To jest system heroiczny, nie bójcie się... - gracze ucieszeni myślą, że może łaskawy MG nie pozwoli im zginąć - ... nie dostaniecie zakażeń...

Ewa przysłuchuje się naszej rozgrywce i pyta MG, gdy obdzielał graczy DD po wyjątkowo sromotnie przegranej walce:

- Za co im dajesz dramadajsy?
- Za bohaterstwo... że przeżyli... - po chwili namysłu dodaje - Żal mi ich, ja mam 16 DD, a oni w sumie 2... - w końcu wydusił z siebie prawdę :P


- A tygrys nadal pływa... - zaczyna MG.
- I produkuje przysmak! - dorzuca Ryhu, wspominając ulubione danie Ussuryjczyków i jego niecodzienne pochodzenie.

Funio wraca z papierosa i pyta się, co aktualnie robią ich postacie:
- Siekamy przysmak! - wyjaśnia Ryhu.

Karen ciężko poraniona przez mackowatego tygrysa, pada nieprzytomna, a bezlitosny MG na to:
- Twój bunt niezauważon.

Wściekły Sven widzi jak potwór mackami wciąga Karen pod wodę, więc krzyczy do bestii:
- Ty ścierwojadzie!... Przepraszam, Karen...

Po uratowaniu niewiast z pręgowanych macek tygrysa w śmierdzących kanałach:
- Zajmuję się Karen - mówi Sven. - Resztę pań wieszamy na kracie... żeby ociekły.

Sven filozoficznie stwierdza:
- Ze mnie jest taki medyk, jak z koziej dupy organki!
- A tak! - odpowiada MG ucieszony.

Postacie - wciąż w kanałach - zastanawiają się jak uleczyć nieprzytomną Karen:
- Opatrzę ją "Modą" - mówi Riccardo, po tym jak Ryhu zerknął na swoją kartę postaci. - Zrobię jej wzorki!
- Chyba przysmakiem... - dodaje Funio. - Ówczesna wersja henny...

Sven troska się o dochody pani kapitan Karen Smith:
- Ty masz żołd? Przecież jesteś piratem!
- KORSARZEM. - poprawia lodowato pani kapitan.
- Kop(e)rem?
- Chyba Vodaccianskim... jak orzechy.

Funio o postaci Riccardo:
- On ma "Skradanie"!
- I "Śledzenie" - dorzuca dumnie Ryhu. - Wiem, jak przyrządzić śledzia!
- A ja mam "Rzucanie"... - zaczyna MidMad zerkając na kartę Karen.
- Rzucam cię! - dodaje MG udając Karen mówiącą do Svena.
- Rzucasz mnie? - dziwi się Sven. - Niewierna...
- Ależ to był tylko Johnny... i Joe... i Mark... a potem byl Steven... a jeszcze potem...


- Słyszycie płacz dziecka... - zaczyna MG mówiąc o zamkniętej komnacie.
- Wbijam się tam! - mówi Sven.
- A to dziecko jest podkute? - pyta Riccardo. - I z pręgowanymi mackami?
- Dziwna ta Ussuria - stwierdza Sven.

MG opisuje co znajduje się w dziwnej komnacie:
- Wystrój typowo dziecinnego pokoju... - zaczyna.
- Pentagramy, czarne świece, ściany poplamione krwią, porozrzucane kości... - dorzuca rozmarzony Funio.


Wszyscy byli bardzo zainteresowani architekturą oraz wyposażeniem zamku:
- W tym zamku są szyby?!
- Chyba z lodu...
- Przychodzi trzydziestu chłopa i zlizuje, żeby pasowały... - wyjaśnia uczony Sven.
- Ale muszą to robić z obu stron - mówi Krakon.
- Dlatego jest ich trzydziestu...


Słychać kwilenie małego dziecka z kołyski, ale drużyna go nigdzie nie może znaleźć, kołyska jest pusta. Któraś z postaci głośno myśli:
- Może to duch? Może ktoś mu misia podpierdolił przed śmiercią...
- Może to ta kołyska wydaje dźwięki... - zastanawia się Karen.
- To nocnik z melodyjką! - stwierdza Riccardo.

Sven zatapia się we wspomnieniach:
- My w Vesten...ma... my Vendelowie mamy takie piękne kołysanki, mama mi śpiewała...
- To ty miałeś mamę? - dziwi się Melor.
- Tak, miała trzy metry wzrostu i rogi. Ale patrząc na ciebie, to była ładniejsza od twojej. I nie miała futra.


Riccardo nasłuchuje, czy nie zbliżają się strażnicy:
- Zrób im "Affect Mind"! - radzi Funio znad podręcznika do Star Wars.
- Ok, mam Modę! - cieszy się Ryhu.

Drużyna potrzebuje dobrego planu:
- Mamy jakiś plan?
- Są dwie opcje. Jedna - "na starwarsy"...
- ???
- "Size matters not"?

Melor i Riccardo otoczeni przez strażników zastanawiają się co robić:
- Zamienię się w wilka... i ucieknę! - mówi Melor.
- A mnie powieszą... - dodaje filozoficznie Riccardo.

Chwilę później panowie postanowili działać. Pierwszy swoje akcje deklaruje Melor (zmieniony w wilka, a przecież mogła to być wydra, nie?:P):
- To ja wyję.
- A ja spierdalam - stwierdza prostolinijnie Riccardo. - I lecę po posiłki...
- Trochę gulaszu jeszcze zostało... - wyznaje Sven wspominając pełny kocioł tej potrawy (z pewnością doprawionej przysmakiem).



niedziela, 15 lipca 2007

7TH SEA #6 - SESJA, KTÓREJ NIE BYŁO

MG: Krakonman

Gracze: Funio, MidMad, gościnnie: Seji, Orku, et consortes...

Sesji jak widać nie było, bo gracze nie dopisali, ale kwiatki jak zwykle obrodziły!

Seji jest pod wrażeniem niesamowitych umiejętności Orku:
- Orku, przeliteruj, co tam na kartce jest napisane?
- K - U - P - A! - stwierdza radośnie Orku bez chwili wahania.
- Ach, jak mi tego brakowało... - uśmiecha się błogo Funio. A Orku na to:
- Kupa przynosi radość pod strzechy!

- Włączył się alarm...
- Orku, Ty masz alarm w domu? - pyta się Seji troskliwie.
- No pewnie! Przecież psa ma...
- Właśnie! - przytakuje Orku.
- A jak się go włącza?
- No jak to... - dziwi się Orku. - Normalnie, z klawiatury!
- A jakie hasło? - docieka Seji.
- Nie powiem dopóki się ze mną nie prześpisz!
- Pewnie 1, 2, 3, 4 ?
- Nie... - stwierdza olśniony Krakonman spoglądając na klawiaturę komórki. - 5, 8, 7, 2, bo to K-U-P-A.


Seji czuje się samotny i opuszczony przez wszystkich, nawet przez uroczą kudłatą psę Sihai:
- A ostatnio żadnej imprezy z Korlat nie było...
- Ostatnio nie przyszła...
- Właśnie, głupia suka. - stwierdza brutalnie ktoś o niewinnej psiej pannie.

Krakonman zatroskany powolnym rozwojem fabuły i rzadko odbywającymi się sesjami:
- To jak ja mam skończyć ta kampanię przez wakacje?! A zostało nam tylko dziesięć stron...
- Mhm, z dwunastu...


PS. Nie, jednak nie będzie tego tekstu o Mecha Gabzilli ano Gaborgu. RESISTANCE IS FUTILE! ;)

niedziela, 13 maja 2007

7TH SEA #5 - USSURYJSKI PRZYSMAK,
czyli jak jeden tekst może rozwalić całą kampanię...

MG: Krakonman

Gracze: Funio, JJ, MidMad, Elma, Ryhu


Z cyklu: początki sesji zawsze są trudne:
Elma gorączkowo przekopuje papiery na stole, nagle chwyta jedną kartkę ze zdziwieniem: Cooo tooo jest? - Po chwili ciszy dodaje: Czy to jest moja postać???

Gracze wspominają poprzednią sesję, podczas której dziadek wypłynął na jezioro na połów z wnuczkiem, neistety tego ostatniego wciągnęły macki pod wodę i biedaczyna pożegnał się z życiem.
Ktoś przypomina: No i pamiętacie, chłopak się utopił, a dziadek na to: "Aaaa, OK..."
Ryhu dorzuca: "...no tak, kupię sobie nowego na Allegro!"

Sesja była z początku tak zajmująca, że JJ zaczął dzwonić do Funia i pytać się, kiedy ten przybędzie.
Elma: Oooo, masz tą babską komórkę! Pokaż!
Skonfundowany JJ: NIE!
Elma: No pokaż mi tę puderniczkę!

Po drodze dzielni bohaterowie spotykali wielu obwiesiów (tzw. "sześciopaki Brutów"), MG opisuje:
- Trzech braci. Bliźniaków.
- Każdy z innej matki. - podrzuca ktoś.
- Tak, tak, to taki piękny ussuryjski zwyczaj...

Czarne charaktery, jak wiadomo....
MG: ...są odziani w czerń.
JJ: Czerń?
MG: Taką czerń, jak w najjlepszym filmie o Robin Hoodzie.
JJ: Taką zieloną?

JJ chce, by jego postać popisała się znajomościami naukowymi.
Elma: Przecież ty nie umeisz czytać i pisać!
JJ: Umiem!
MidMad: ... od czasu, jak zgubił poprzednią kartę postaci i musiał zrobić nową...

Wiadomo, że najlepsze groźby wymawia się w języku ussuryjskim. Szkoda tylko, że pewna avalońska pani kapitan nie rozumie go ani w ząb:
NPC po ussuryjsku: Możecie skończyć w lochu! Wiecie.... polityka!
Lady Morguen w tym samym języku udając oburzenie: Nie rozumiem!
Karen Black (po avalońsku, rzecz jasna): To ja nic nie rozumiem!

Lady Morguen: Jakie są tutejsze przysmaki? Chętnie bym skosztowała czegoś tutejszego...
Roberto szeptem: Szczur z ziemniakiem w pysku...
Morguen: I co, dobre?
Roberto: ... przechodzi przez gardło...
Karen: Chyba w drugą stronę!
Roberto: No przecież nie mówiłem w którą!


Gwóźdź programu (i sesji... i kampanii...):
Melor pałaszuje mięso dzika ze smakiem. Przygląda się temu zaintrygowana Karen, postrach wszystkich Siedmiu Mórz (ARR, ARRR!):
Karen Black: A myślałam, że Ussuryjczycy to jedzą zboże, kaszę ze skwarkami i...
MG (jako Karczmarz): .... GÓWNO! - podpowiedział usłużnie karczmarz wkładając przysmak do ust.
Przysmak Ussuryjski. Po tym tekście nic nie było takie, jak dawniej...

Roberto obmyśla hasła reklamowe: "Przysmak Ussuryjski" - z najlepszych ussuryjskich ogierów!

Postacie snują plan oswobodzenia jeńców. Pada myśl przebrania jednej z pań za młode dziewczę w czerwonym kapturku z koszyczkiem pełnym przysmaku...
- Kapturku, co masz w koszyczku?
- GÓWNO!

Jednooki Sven celuje rapierem w Melora. MG deklaruje jego akcje: I Sven zamyka oko, zeby wycelować i...

Karen Black na wieść , że Melor obraził damę: Co on jej powiedział?
Melor: Że jest brudna, śmierdzi i się nie myje!
Karen zamyślona: Może po prostu ostatnio zjadła przysmak...

Sven Gutlafson szykuje sie do napaści na wroga. Funio szybko zerka w kartę postaci: Jest umiejętność "Palenie"? A "Rabowanie? Bo jak tak, to poproszę jeszcze "Gwałcenie"!
Inni gracze zaczęli się zastanawiać nad mechanicznymi reperkusjami takiej umiejętności:
- To się chyba na Rezon rzuca...
- Hmmm... a "Zagrzewanie"? To chyba do gry wstępnej...
- A "Węzły"? - Bondage!

Sven objaśnia plan Lady Morguen: Zza podwiązki wyciągniesz flaszeczkę wina...
Karen: A nie lepiej całą beczułkę?

Ktoś się rozmarzył, myśląc o kolejnych specjałach kuchni ussuryjskiej: Wóz ze zsiadłym winem...
Vodaccianin: No to będą musieli przynieść łyżeczki!

Sven pociesza niewiasty przed akcją w obozie pełnym napalonych żołnierzy: Jak będa chcieli was gwałcić, krzyczcie, przybiegniemy im pomóc!

Żołnierze opowiadają, jak pojechali zbierać podatki z okolicznych wiosek:
- Mieliśmy wziąć 4 świnie i krowę, ale nie było tyle, to puściliśmy chałupę sołtysa z dymem i wzięliśmy dwie świnie, w tym córkę sołtysa, bośmy ją ze świnią pomylili!
- Bo miała kolczyk w uchu!

MG: Koń stoi.
Melor: Co robi?
Ktoś dorzuca: Produkuje przysmak...
Roberto rzuca po namyśle: Aaaa, to chrupiące to była słoma?

I na koniec - z filozoficznych przemyśleń Funia:
"Miłość jest jak Ulica Sezamkowa - i tu i tam bez Wielkeigo Ptaka nie ma zabawy..."



sobota, 10 marca 2007

7th Sea #4 - THE THING UNDER THE WATER

MG: Krakonman

Gracze: Funio, JJ, MidMad, Elma, Ryhu

Zaraz na początku sesji:
- Ale masz fajnego ptaka!

Morguen oburzona, że wszyscy mają spać razem w stodole: Na sianie??? Wszyscy? Z damami się nie nocuje!
Sven się szczerzy: Właśnie, nie NOCUJE...

Elma przypomina sobie postać: Miałam jakąś Zaszłość, ale nie pamiętam jaką...
Ktoś podpowiada: Amnezja?

Elma przymilnie do MG: mogę dostać dramadajsa?
Krakonman przypomina sobie o czekoladzie schowanej dla Seji'ego: Zależy od tej czekolady...

Brajt przygląda się naszej radosnej sesji: Ja zadam niedyskretne pytanie... kto tu właściwie jest MG?

Sven poważnie ranny: Jest tu jakiś lekarz?
Ussuryjski wieśniak: Nie.
Sven: Znachor?
Wieśniak: Nie.
Sven: Chirurg?
Wieśniak cierpliwie: Nie.
Sven: To jak wy tu sobie radzicie jak komuś urżnie palec?
Wieśniak ze stoickim spokojem: Wkładamy do śniegu.

Sven uradowany: No, mam na sobie czerwoną koszulę, nie widać na niej plam krwi!
Krakonman: To ja już wiem, czemu masz brązowe spodnie!

NPC: Powitamy ich jak należy!
Sven: Hm... chyba będą do nas strzelać...

Sven: ja nie jestem lubieżny! Ja jestem dla kobiet miły! - chwila milczenia - ...po.. - dorzuca szeptem.
Morguen: No właśnie, lubieżny!

Karen: Wyciągam lunetę!
Sven: Skąd masz lunetę?
Karen nie traci zimnej krwi: Z kieszeni!

Ulubione narzędzie pani kapitan - SEKStans.

Sven objaśnia Karen anatomię i fizjonomię ryb: Jesiotry wyglądają inaczej, mają inną płetwę...
Vodaccianin: Sven wie, bo jest dentystą!

Sven zatroskany do Karen: Oj, nie wchodź do wody, tam mogą być promile!

Mija wieczór - pół godziny planowania i knucia, z których to planów nic nie da się zrealizować.
Sven - dyżurny bohater drużyny: Wiecie... to idźmy spać i poczekajmy do jutra...

Krakonman: Dostałeś macką.
Vodaccianin: Mogę parować? Bo nie mam mackowania...

Krakonman nagle zaczyna się złowrogo śmiać, tak jak to tylko MG potrafi, gdy gracze mają przechlapane: MUHAHAHA! Jak wydasz dwa drama dice'y to może się nie utopisz... MUHAHAHA! ale... MUHAHAHA! ... nie ma żadnego ale!

Sven: Kruku, kruku, gdzie jest nasza towarzyszka?
Krakonman (jako Kruk): Nevermorrrre!

IN MEMORIAM (No, prawie...) - Vodaccianin: Już nigdy nie wejdę na żadną tratwę!





poniedziałek, 20 listopada 2006

L5K #5

MG: Jaxa
Gracze: Inki, Askar, Gangrel, Drake, Yavi

Inki:... i będę mówić brzydkie słowa na P i na K...
Yavi: Pan Kakita?

Daymio Takai: Cóż cię sprowadza do Kyuden Takai, panie?
Masakatsu: Przybywamy... z odsieczą!
Drużyna:
Daymio Takai: Słucham?
Trzeba było sie wtedy pożegnać imieniem daymio rodu Ide - "IDE SOBIE!"

"Kłamstwa" Bayushi Tangena i "Ściemy" Shosuro Yokuriego

Drake:"Olej Honor, dużo chwały jest ważniejsze"
Inki:"FuLęg na tym kiepsko wypadł..."

Inki:"Najlepszym przyjacielem Żurawia jest lustro..."

7th Sea #3

MG: Krakonman

Gracze: Funio, Irbendal, MidMad


Funia przemyslenia z kampanii:
"Co to za gra?! Na pierwszej sesji otwieram oko, którego nie mam, na drugiej mówię językiem, którego nie znam!" (jego postać miała jedno oko i ciągle zapominał które to było; naostatniej sesji odgrywał, że mówi po monteńsku i poniewczasie przypomnial sobie, ze nie umie ;D)

Na uczcie przysyłają dorodnego pieczonego dzika pijanym postaciom, jeden z graczy przypomina sobie o dobrych manierach i mówi do towarzyszki: "Skrzydełko, czy nóżka?".

Pytanie, które nurtowalo wszystkich graczy:
- "Jak się nazywa żona Gajusza?"
- "Gajowa..."
- "Tak, a potem przyjdzie lesniczy i wypieprzy wszystkich z tej Usurii"

Problemy z pożywieniem:
- "Czy orzechy to suszone winogrona?"
- "Tak, tak zwane Orzechy Vodacciańskie" (aka orzechy włoskie dla mniej kojarzących świat)

- "Może wołowinki?"
- "Nie, dziękuję, włazi między zęby... i muuuczy!"


Nie zapomnieliśmy też o naszym znamienitym Wieszczu Sienkiewiczu - oto udana parafraza pana Zagłoby:
- " Trzeba siemię lniane żuć (...) bo od tego DOWCIP rośnie!" - mówi jedna z postaci.
A MG na to: - "Rzuć sobie na Dowcip!"

wtorek, 31 października 2006

7th Sea #2

MG: Krakonman

Gracze: Funio, Irbendal, MidMad

Sven po przyjacielsku: Umilam wam klimat śpiewaniem ludowych piosenek vendelskich: "GRRRROOOWLLLL!!!!"

Krakonman opisuje: ...sześciu jeźdźców, wszyscy jednakowi
Funio: Szcześciopak brutów?
Krakonman: Nie, w tych okolicach to mogą być bliźniaki.
Funio: Chów wsobny?

Sven w potrzebie: Macie tu znachora?
Wieśniak: Tak...
Sven: A dobry?
Wieśniak: No, zabandażować możę i umie...
Sven: To już mnie nie boli...

Posłaniec: Korespondencja od Gajusza!
Sven chwilowo rozsierdzony: W dupie mam Gajusza!
Orku: Gratulujemy dużego odbytu!

Zakwaterowanie:
- Pokoje jednoosobowe?
- Tak.
- Hmm...
- No ale kto ci broni iść do Karen? - Karen piorunuje ich wzrokiem z oddali - Oprócz Karen?

Funio dostał właśnie drama dice. Żeton dolatuje do MidMad, która skwapliwie zaopiekowała się nim od razu.
Krakonman nieubłagany ze spojrzeniem nr 6: UMIERASZ NA ZAWAŁ SERCA.

Gracze bardzo lubią drama dice:
- Hej, oddawaj dramadajsa!
- Masz!
- NIE ŻYJESZ! - zdenerwował się Krakon przerzucaniem żetonów między graczami.
- Masz!
- TY TEŻ NIE ŻYJESZ! - Krakon zabiera drama dice'y i przekłada je do swojej puli.
- Nie? To oddawaj dramadajsa!


niedziela, 10 września 2006

7th Sea #1

MG: Krakonman

Gracze: Elma, Funio, Irbendal, MidMad

Tworzenie postaci:
Elma: Ile wydaję punktów na cechy?
MG: 16.
Elma: Ja pierdolę!!!
Funio: A jak wisisz na żyrandolu?

Wypada, by postacie się zapoznały ze sobą:
Elma: Jak się nazywacie?
(padają imiona postaci)
Elma: Krakon, a ty?
Krakonman (ze spojrzeniem nr 5): ... Marcin...

Krakonman do brykającego Seji'ego: Rozwalasz mi klimat! Ja moge na ciebie smoka nasłać!
Seji uśmiecha się lubieżnie: Twój smok jest fajny...

Krakonman zdenerwowany, słysząc dźwięk komórki: Komuś coś wibruje!
Elma rozanielona: Wieeeeem :)

Funio: To nie Córy Zofii, tylko królowe Koryntu!

Pani kapitan Karen Black o swoim marynarzu z wrodzoną prostotą: Johnny rzyga!
Sven z obawą o wrażliwe uszy Lady Morguen: Wymiotuje...
Lady Morguen: ma torsje?
Sven usłużnie wyjaśnia: Nie, moja pani, Johnny rzyga, ja wymiotuję, ty masz torsje, pani...

Krakonman (jako NPC): Małpa! Wygląda pan jak małpa! Widział pan ją kiedyś?!
Melor zaintrygowany: Nieee... a jak wygląda?
NPC: Jak pan!
Melor ucieszony wyjaśnieniem uśmiecha się: Aaaa... to widziałem!

Sven wskazuje na nową potrawę: Rybie jajca! Kawior!
Melor zakłopotany: Chrzęszczą mi w zębach...
Lady Morguen: Ale ja prosiłam dwa na miękko...
Sven: no to są "na miętko" i też chrzęszczą!

Sven do karczmarza: Pierogi poproszę... są z grzybami?
Uradowany karczmarz: Są, ale proszę zapłacić za nie z góry.

Sven stara się zabłysnąć manierami przed damą. Kroi kawałek jagnięciny i podaje go Morguen. Mija kilka chwil...
- Nikt nie widzi? To odrywam nogę... Nie jej, jagnięciu!!!

Jeden z graczy (wszystkie postacie mają zaletę "wytrawny pijak"):
- Patrzę na siebie, biorę dzbanek wina... Patrzę na niego - biorę drugi...
Lady Morguen: Upiliscie się jak ostatnie chamy!
Sven zaoferował się z dzbankiem: Pani też chce?

Sven leży półnagi, pijany przed pokojem Karen.
Melor zaintrygowany do Morguen: Nie wiesz, czy go nie wpuściła, czy może go wyrzuciła?

Sven pijany otwiera oko.
Funio: E, nie to oko! Tak mnie przestraszyłaś, że otwarłem oko, którego nie mam!

Chwila refleksji Karen: Wystarczy, jak ubiorę mój paradny strój kapitański... a nie, wczoraj go w karty przegrałam... moja głowa...

poniedziałek, 10 lipca 2006

L5K #4

MG: Jaxa
Gracze: Inki, Askar, Gangrel, Drake, Yavi, MidMad

- Jak się nazywa szef klanu Ide?
- Ide Sobie.

- Jaka rodzina powstałaby, gdyby połączyć rodziny Shiba i Toshi?
- Toshiba.

Jaxa: - Pan Seiishin siedzi w bibliotece i się uczy...
Mid: - Sesja??
Drejk z evil uśmiechem: - Magisterka...
Jaxa: - ...i kopiuje zwoje.
Inki: - ctrl+c, ctrl+v

Jaxa (jako NPC): - Pana Kakitę uzdrowił Dziadek Moruko... ten wariat...
Gangrel: - Uzdrowił Kakitę?!! WARIAT!
Drejk: - Ej, ja też go uzdrowiłem!


Noriko:Dzięki Fortunom udało mi się przeżyć spotkanie z moim mistrzem.
Seiishin: Ryuu, fortuna od wyciągania z Oni.

Gangrel zabija przywódce roninów.
Drejk: Daymiotwórca!

Drejk(po walce z roninem): No i Oshiso dał pokaz ronińskiej dyplomacji.


niedziela, 2 lipca 2006

L5K #3

MG: Jaxa
Gracze: Inki, MidMad, Askar, Gangrel, Drake, Yavi

Jaxa do Inkiego (który, jak wiadomo, z wykształcenia jest architektem): "Wchodzisz do podziemi, do łaźni, widzisz, że budynek jest solidnie podmurowany, ma dobre fundamenty, ale... nie znasz się na tym!"
(Mina Inkwizytora, gdy to usłyszał - bezcenna! :D)

O jednorożcowych pijakach kumysu w karczmie: "Kumple od kubka... mleczni bracia!"

Pytanie do pana Seiishina, stojącego nad rannym panem Masakatsu i również rannym jakimś nołłańskim Jednorożcem: "Kogo leczysz?"

Pan Masakatsu leży ciężko ranny, brak punktów pustki... : "Szukam na podłodze wśród kurzu jakichś listków herbaty... i robię ceremonię... żucia herbaty!"

Yavi o Inkim, który znowu wyrzucił miliony zer i dziewiątek na kostkach: "Kakita MASAKRAtsu!"

Jaxa: "W rogu sali siedzą Jednorożce, jeden coś opowiada, reszta się śmieje... Pewnie opowiadają sobie kawały"
MidMad: "Przychodzi Ronin do..."
Inki: "Fulęg złapał Skorpiona, Lwa i Żurawia..."

Wypowiadany w kilku różnych sytuacjach przez Inkiego: "No co, kto tu jest głównym bohaterem?!"

Pojawiał też się tekst: "Lol w masce" (raz chyba nawet w liczbie mnogiej:})


TEKST SESJI:
Jaxa robi opis: "W załomie korytarza stoi posąg potwora"
Drake: [drejk]

Ta GG-owa emotka jest nie do opisania, ma jednak symbolizowac pozę i minę, jaką przyjął Drake inscenizując wygląd owego posągu. Śmialismy się przez 5 minut ;D

sobota, 3 czerwca 2006

Warhammer #1

MG: Szalony

Dramatis Personae:
Aśka jako Siluvain aep Falandar (elfia uczennica maga, niska, lecz obfitych kształtów)
Jaxa jako Laurenor aep Falandar (jej brat bliźniak, włóczykij, wysoki chudzielec ze złamanym nosem)
MidMad jako Yuviel aep Falandar (ich piegowata siostra bliźniaczka, niewysoka, lecz solidnie zbudowana)
Mazar jako Brok syn Broka (młodziutki krasnolud z sypiącą się brodą)
Rafał jako Ulrich (zwany Larsem) Biedermeier (człowiek - strażnik słusznej postury, z gustowną blizną na twarzy powstałą w wyniku gwałtownego zderzenia się z drzwiami wygódki)
Aghar jako Ludo (żwawy niziołek o rudej czuprynie i wyłupiastych oczach, plotkarz jakich mało)

Podczas losowania poszczególnych cech postaci, przyszła pora na WW: www.+10.pl


Maciek puszcza muzykę... czeka, gdy rozbrykani gracze w końcu się uspokoją i wczują w sesję - klimat czołówki filmu...
- To co, już gramy?
- No tak, już lecą napisy początkowe... - wszyscy przygotowują się do opisu swych postaci...
- ...W POZOSTAŁYCH ROLACH... (...) Na wielkim, czarnym bojowym rumaku jedzie...
- Jaaa? - mówi Siluvain o obfitych kształtach.
- Nie ty, ty masz kucyka o imieniu Pulpet. - rzuca rezolutnie Brok.


- Czy krasnoludy mają mutację?
- Nie... Wiecie, jak brzmią pierwsze słowa krasnoluda? [basem] Beeek... dobre mleko!

Do zbyt głośnych muzykantów:
- Grajcie Szeptem! ... ojej!
Disclaimer: No Szepts were harmed or traumatized during the production of this motion picture.

Niepiśmienny strażnik, chcący zostać oficerem mówi do Siluvain, której imię zdrabniano na wiele sposobów:
- Napisałabyś dla mnie... CV...
- Nazywam się Siluvain!
Jadąc wozem z posiadłości świętej pamięci barona Godfryda von Schalke:
- Wóz ma tablice rejestracyjne z napisem SHALKE 0:4


Zdanie wielokrotnie powtarzane przez żarłoczne postacie z nadwagą (czyli prawie wszystkie):
- Nooo.. a u nas w Schalke lubimy dobrze zjeść!

Gdy nasz suzeren zmarł we wstydliwych okolicznościach (obiecując wcześniej wieczorem Ulrichowi po pijaku promocję na oficera, a nawet na cesarza):
- O cholera, pan Gotfryd nie zyje! Kto zna się na wskrzeszaniu?! - krzyknął w panice niedoszły oficer.


Sprytny młody złodziejaszek Brok zwinął poszewkę napełnioną przez Ulricha kosztownościami należącymi do zmarłego niedawno pana Gotfryda:
- Zginęła mi poszewka! - krzyczy rozpaczliwie Ulrich. - Brok! Bez żartów, ty ...skurczybyku mały! Oddawaj! (Brok kręci głową odmownie, udając nieumiejętnie, że nic nie ukradł.) - No oddaj! Okradniemy kogoś po drodze, nie przejmuj się!


Grożąc chciwemu karczmarzowi:
- Uważajcie, bo wrócimy tu z ekipą (kibiców) z Schalke!


Snując plany po śmierci naszego suzerena:
- Wiem! Przejmiemy zamek i nazwiemy się Zbójcerzami!
- Oj, ty głupi młokosie... - Ulrich stuknął pieszczotliwie Broka w głowę.
- Ja będę Kapralem, a Ciebie będziemy nazywać Hegemonem!
- Hmmm... - Ulrich nagle zaczął się zastanawiać, nie mogąc przeboleć straconej okazji do awansu.

Wioząc na wozie ciało pana Gotfryda do rodowego zamku dzielna drużyna próbowała sforsować wojskową blokadę mostu:
- Musimy przejechać! To sprawa nie cierpiąca ZWŁOKI!


Któryś z wiecznie głodnych członków drużyny chwilę później:
- Kiszki mi grają marsza... pogrzebowego...


Pan Gotfryd zmarł podczas podróży na proces o prawa własności do pokaźnego lasu, w którym grasowało radośnie z cichym przyzwoleniem pana dwoje spośród trojga elfich bliźniąt. Zastanawiamy się, co robić dalej, zatrzymując się w dziwnej wsi w głębi Darkwaldu:
- Co zrobimy jak (martwy) pan Gotfryd zacznie wstawać?
- Pojedziemy na proces i wygramy...


Do szefa wioski: - Miller, mówcie prawdę! - zastrasza wieśniaka Ulrich.

- Kłamstwo ma krótkie nogi - tu jedna z postaci wymownie spojrzała na niziołka Ludo.


Skonfundowana drużyna do wieśniaków trzymających gęby na kłódkę:
- Macie nas za idiotów?!?
- NIEeeeeeeeeee....


Do homunkulusa wściekle powtarzającego, że nienawidzi córek gospodarza, który go zamknął w piwnicy i że zaraz zrobi im krzywdę:
- A dlaczego nie lubisz tych córek?
- Bo... Lubię gryźć kobiety!

Star Wars: Gambit z Tatooine, czyli cała prawda o Hanie Solo

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… … spontanicznie zebrała się grupa śmiałków z pragnieniem powrotu do świata Gwiezdnych Woje...